Reformy premiera Mariano Rajoya jak dotąd przynoszą rezultaty odwrotne od zamierzonych. W pierwszym kwartale przybyło 364 tys. bezrobotnych. Prognozy mówią, że do końca roku Hiszpania pobije jescze nie raz własny rekor bezrobocia.
Po trzech miesiącach tego roku w Hiszpanii jest bez pracy już prawie 5,64 mln ludzi co stanowi 24,4 proc. zdolnych do pracy obywateli. Od kilku lat bezrobocie jest tam największe w Europie i wciąż bije rekordy. W ostatnim kwartale zeszłego roku wynosiło 22,9 proc.
Dramatyczne pogorszenie się sytuacji na rynku pracy nie jest jednak niespodzianką. W marcu przez Hiszpanię przetoczyły się masowe demontracje, a związki zawodowe ogłosiły pod koniec miesiąca strajk generalny w proteście przeciw nowelizacji prawa pracy, które jak się spodziewano spowoduje falę zwolnień. Nowe przepisy przewidują m.in. obniżenie kosztów zwolnień, ułatwienia dla zwolnień grupowych i wprowadzenie czasowych umów o pracę zawieranych najdłużej na rok. Zdaniem rządu w dłuższej perspektywie uelastycznienie przepisów z korzyścią dla pracodawców ma spowodować tworzenie nowych miejsc pracy.
Jednak w obecnym stanie hiszpańskiej gospodarki ten pomysł może zawieść. Hiszpania pogrąża się w recesji. Po spadku o 0,3 proc. w IV kwartale 2011 r., w pierwszych trzech miesiącach bieżacego roku PKB skurczyło się znów o 0,4 proc. Agencja ratingowa Standard & Poor’s przewiduje, że za cały 2012 r. gospodarka zmniejszy się o 1,5 proc. , podczas gdy wcześniej typowała 0,3-proc wzrost.
Według Stephena Kinga, szefa ekonomistów HSBC, w Hiszpanii dziś mamy do czynienia z rozwojem zdarzeń, które doprowadziły Grecję do bankructwa. ? Recesja jest tak głęboka, że każdy krok w kierunku ograniczenia długu cofa gospodarkę o dwa kroki ? wyjaśnia King.
W tej krytycznej sytuacji cios hiszpańskiemu rządowi zadała w zeszły czwartek agencja ratingowa S & P, która obniżyła wiarygodność kredytową kraju o trzy stopnie do BBB+. Po ogłoszeniu decyzji oraz po komunikacie o wzroście bezrobocia, oprocentowanie hiszpańskich "dziesięciolatek" na rynku wtórnym podskoczyło z 5,81 proc do 5,96 proc., niebezpiecznie zbliżając się do poziomu 6 proc., który wywołuje nerwowość inwestorów.
Można się spodziewać, że w ślad za S&P pójdą następne agencje. Moody‘s trzyma jeszcze rating AAA dla Hiszpanii, a Fitch A, lecz oba ratingi są z prognozą negatywną.
Rosnące koszty obsługi długu są zagrożeniem dla reform finansów państwa. Analitycy sądzą, że nie uda sie w tym roku ograniczyć deficytu do uzgodnionego z UE poziomu 5,3 proc. z 8,5 proc. w 2011 r. S&P prognozuje, że wyniesie on 6,2 proc., a w następnym roku 4,8 proc.
W zwiazku z tym zaostrzy się problem hiszpańskiego systemu bankowego. Odsetek niespłacanych kredytów w stosunku do wszystkich pożyczek wzrósł w lutym do ponad 8 proc., czyli do poziomu najwyższego od 1994 r. W 2007 r. był to 1 proc. ? Hiszpańskie banki prawdopodobnie potrzebują dokapitalizowania w wysokości 50 mld euro, ale możliwy jest też czarniejszy scenariusz ? powiedziała Bloombergowi Elaine Lin, analityk Morgan Stanley w Londynie.
Jednak tonący w długach rząd nie ma czym ratować banków. Wyhamowanie akcji kredytowej odbije się więc spowolnieniem aktywności w biznesie, a to prosta droga do kolejnych zwolnień pracowników. Pętla się zaciska.
Dramatyczne pogorszenie się sytuacji na rynku pracy nie jest jednak niespodzianką. W marcu przez Hiszpanię przetoczyły się masowe demontracje, a związki zawodowe ogłosiły pod koniec miesiąca strajk generalny w proteście przeciw nowelizacji prawa pracy, które jak się spodziewano spowoduje falę zwolnień. Nowe przepisy przewidują m.in. obniżenie kosztów zwolnień, ułatwienia dla zwolnień grupowych i wprowadzenie czasowych umów o pracę zawieranych najdłużej na rok. Zdaniem rządu w dłuższej perspektywie uelastycznienie przepisów z korzyścią dla pracodawców ma spowodować tworzenie nowych miejsc pracy.
Jednak w obecnym stanie hiszpańskiej gospodarki ten pomysł może zawieść. Hiszpania pogrąża się w recesji. Po spadku o 0,3 proc. w IV kwartale 2011 r., w pierwszych trzech miesiącach bieżacego roku PKB skurczyło się znów o 0,4 proc. Agencja ratingowa Standard & Poor’s przewiduje, że za cały 2012 r. gospodarka zmniejszy się o 1,5 proc. , podczas gdy wcześniej typowała 0,3-proc wzrost.
Według Stephena Kinga, szefa ekonomistów HSBC, w Hiszpanii dziś mamy do czynienia z rozwojem zdarzeń, które doprowadziły Grecję do bankructwa. ? Recesja jest tak głęboka, że każdy krok w kierunku ograniczenia długu cofa gospodarkę o dwa kroki ? wyjaśnia King.
W tej krytycznej sytuacji cios hiszpańskiemu rządowi zadała w zeszły czwartek agencja ratingowa S & P, która obniżyła wiarygodność kredytową kraju o trzy stopnie do BBB+. Po ogłoszeniu decyzji oraz po komunikacie o wzroście bezrobocia, oprocentowanie hiszpańskich "dziesięciolatek" na rynku wtórnym podskoczyło z 5,81 proc do 5,96 proc., niebezpiecznie zbliżając się do poziomu 6 proc., który wywołuje nerwowość inwestorów.
Można się spodziewać, że w ślad za S&P pójdą następne agencje. Moody‘s trzyma jeszcze rating AAA dla Hiszpanii, a Fitch A, lecz oba ratingi są z prognozą negatywną.
Rosnące koszty obsługi długu są zagrożeniem dla reform finansów państwa. Analitycy sądzą, że nie uda sie w tym roku ograniczyć deficytu do uzgodnionego z UE poziomu 5,3 proc. z 8,5 proc. w 2011 r. S&P prognozuje, że wyniesie on 6,2 proc., a w następnym roku 4,8 proc.
W zwiazku z tym zaostrzy się problem hiszpańskiego systemu bankowego. Odsetek niespłacanych kredytów w stosunku do wszystkich pożyczek wzrósł w lutym do ponad 8 proc., czyli do poziomu najwyższego od 1994 r. W 2007 r. był to 1 proc. ? Hiszpańskie banki prawdopodobnie potrzebują dokapitalizowania w wysokości 50 mld euro, ale możliwy jest też czarniejszy scenariusz ? powiedziała Bloombergowi Elaine Lin, analityk Morgan Stanley w Londynie.
Jednak tonący w długach rząd nie ma czym ratować banków. Wyhamowanie akcji kredytowej odbije się więc spowolnieniem aktywności w biznesie, a to prosta droga do kolejnych zwolnień pracowników. Pętla się zaciska.