W naszym kraju łatwiej zbudować stadion za 2 mld zł, niż sięgnąć po ścierkę i posprzątać pisze Krzysztof Adam Kowalczyk, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.
Zostałem chwilowo spieszony i miast tkwić w korkach, rączo podążam co rano do podmiejskiej kolejki. W drodze powrotnej w słoneczne dni robię sobie przesiadkę na świeżo odnowionym, lśniącym czystością przystanku PKP Warszawa Stadion. A tu przedziwne zjawisko: podróżni ? bywa, że specjalnie ? wysiadają z kolejki, by czekając na następną, pstryknąć sobie zdjęcia z planszą Warszawa Stadion czy ze Stadionem Narodowym w tle i natychmiast wrzucić na Facebooka. Ba, nie tylko podróżni, przechodnie z odrapanej Pragi wjeżdżają schodami ruchomymi, by choć na chwilę znaleźć się w XXI wieku i nakręcić komórką wjazd futurystycznie wyglądającej kolejki SKM. Gdybym tego nie widział na własne oczy, pomyślałbym: kicz i prorządowa propaganda. A tak wychodzi na to, że z narodu duma bije i optymizm. Bo w końcu coś nam się udało i kawałek Polski wygląda jak żywcem z Zachodu przeniesiony.
3 km dalej na zachód tory sprowadzają podróżnych na ziemię, a nawet pod nią. Podziemna stacja Warszawa Śródmieście, na której za cztery tygodnie będą wysiadać fani ciągnący do fanzony przed Pałacem Kultury i Nauki, jako żywo przypomina przedsionek piekieł. Szarość, smętność i brud pamiętający czasy wczesnego Gierka, a może nawet i Gomułki. Wygląda na to, że łatwiej w Polsce zbudować nowy przystanek za 64 mln zł i stadion za prawie 2 mld, niż wziąć ścierkę i posprzątać.
Skoro PKP jednak nie stać na detergenty, niech uczyni z tej sromoty atut: szybko zmieni nazwę przystanku na Warszawa Hades, zainstaluje scenę dla muzyków zespołów black metalowych, a z głośników zamiast zapowiedzi pociągów puszcza utwory zespołu Behemoth. Świat doceni.
Zapytacie, po diabła to piszę w serwisie ekonomicznym? Ano dlatego, że na optymizm społeczny ? siłę, która nas popycha jako konsumentów do zakupów ? obok stabilności zatrudnienia czy wysokości zarobków składają się proste odczucia świadczące o tym, że sprawy wokół nas idą w dobrym kierunku. Np. dobrze utrzymane przestrzenie publiczne. By to samopoczucie społeczne poprawić, nie trzeba od razu wydawać miliardów, czasami wystarczy kupić mop i płyn do mycia podłóg. Co uwadze ministra transportu i władz spółki PKP polecam.
3 km dalej na zachód tory sprowadzają podróżnych na ziemię, a nawet pod nią. Podziemna stacja Warszawa Śródmieście, na której za cztery tygodnie będą wysiadać fani ciągnący do fanzony przed Pałacem Kultury i Nauki, jako żywo przypomina przedsionek piekieł. Szarość, smętność i brud pamiętający czasy wczesnego Gierka, a może nawet i Gomułki. Wygląda na to, że łatwiej w Polsce zbudować nowy przystanek za 64 mln zł i stadion za prawie 2 mld, niż wziąć ścierkę i posprzątać.
Skoro PKP jednak nie stać na detergenty, niech uczyni z tej sromoty atut: szybko zmieni nazwę przystanku na Warszawa Hades, zainstaluje scenę dla muzyków zespołów black metalowych, a z głośników zamiast zapowiedzi pociągów puszcza utwory zespołu Behemoth. Świat doceni.
Zapytacie, po diabła to piszę w serwisie ekonomicznym? Ano dlatego, że na optymizm społeczny ? siłę, która nas popycha jako konsumentów do zakupów ? obok stabilności zatrudnienia czy wysokości zarobków składają się proste odczucia świadczące o tym, że sprawy wokół nas idą w dobrym kierunku. Np. dobrze utrzymane przestrzenie publiczne. By to samopoczucie społeczne poprawić, nie trzeba od razu wydawać miliardów, czasami wystarczy kupić mop i płyn do mycia podłóg. Co uwadze ministra transportu i władz spółki PKP polecam.