Nie ulega wątpliwości, że na organizacji turnieju ekonomicznie stracimy. Ale to od tego, jak na EURO zareaguje opinia publiczna, zależy to, co będzie się dalej dziać w kraju i na ile rząd będzie skłonny do wprowadzania dalszych reform uważa Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Karol Manys: Przygotowania do EURO 2012 były przez ostatnie kilka lat jednym z najważniejszych wyzwań dla kolejnych ekip rządzących. Myśli Pan, że rząd znajdzie teraz w sobie tyle siły, by dalej zmieniać kraj?
Rafał Chwedoruk: Wbrew licznym opiniom nie uważam, by ten rząd nie chciał dokonywać reform. A to oznacza, że one w dalszym ciągu będą wprowadzane w życie. Jeśli EURO zakończy się klęską, a biorąc pod uwagę aspekty ekonomiczne, jest to niemal pewne, to moim zdaniem można się spodziewać radykalizacji w tym względzie. No bo skoro notowania rządu będą niższe, niż rządzący się spodziewali, to nie ma nic do stracenia. Za to tylko można zyskać, a przynajmniej utrzymać stan posiadania. Chodzi mi o utrzymanie stałego elektoratu. A przykład reformy emerytalnej pokazuje, że to dobra metoda. Ale jeśli EURO nie zakończy się żadną spektakularną katastrofą, to moim zdaniem Platforma będzie skłonna raczej do ostrożnego wprowadzania zmian. Podobnie jak dotąd będzie wypuszczać 'balony próbne', dzięki którym będzie sprawdzać, jak na kolejne propozycje zmian reaguje opinia publiczna, i w zależności od reakcji wprowadzać je w mniej lub bardziej radykalnej formie.
Sądzi Pan, że rząd zdecyduje się jednak na wprowadzenie zmian w KRUS? To chyba największe wyzwanie dla rządu w tej chwili.
Myślę, że w tej sprawie diabeł będzie tkwił w szczegółach. W warstwie symbolicznej na pewno Platforma będzie starała się zmienić sposób finansowania ubezpieczeń rolniczych. Choćby po to, by utrzymać przy sobie swój elektorat. Ale to od notowań tej partii będzie zależeć, na ile głębokie będą te zmiany. To jednak w znacznym stopniu zależeć będzie od tego, jak będzie wyglądać sytuacja po EURO.
Rzeczywiście myśli Pan, że turniej może się zakończyć kompletną katastrofą, jeśli chodzi o aspekt finansowy?
Ależ dla mnie nie ulega żadnej wątpliwości, że my na tym turnieju finansowo nic nie zyskamy! Nawet kraje lepiej do tego przygotowane od nas miały problemy z ekonomicznym zyskiem po tego typu imprezach. Jeśli chodzi o takie wydarzenia, nastroje po nich zawsze są co najmniej ostrożne lub wręcz bardzo sceptyczne, jeśli idzie o aspekty ekonomiczne, i pełne pytań: czy warto było? Nie mam najdrobniejszych wątpliwości, że poniesione nakłady nie będą adekwatne do rezultatów.
Na szczęście wiele z tych pieniędzy poszło na infrastrukturę, która nam zostanie.
Tylko pytanie, czy z sensem? I czy za kilka lat nie będzie to przypominać budowanej za Gierka warszawskiej Trasy Łazienkowskiej, która jest oczywiście stolicy niezbędna, ale nie trzeba być budowlańcem, by stwierdzić, że jej termin ważności do użytkowania już dawno minął.
Polska kolej też nie należy chyba do zwycięzców tego turnieju. A w kraju takim jak Polska bez odpowiedniej infrastruktury kolejowej trudno mówić o jakimkolwiek rozwoju. Ale sądzę, że nawet jeśli zacznie się taka dyskusja, to rządzący będą odwoływać się do zrozumienia wyborców na zasadzie: zobaczcie, może nie wszystko wyszło, ale próbowaliśmy. I sądzę, że w mediach nie będzie zbyt dużej ekspozycji dla krytyki ewentualnych porażek, bo ten turniej jest już w pewnym sensie elementem naszej dumy narodowej. Proszę zwrócić uwagę, że nawet PiS zamilkło w sprawie krytyki. I myślę, że to raczej się nie zmieni. Chyba że koniec EURO byłby sprzęgnięty z gigantycznym tąpnięciem gospodarczym.
Mniejsze porażki ujdą rządowi na sucho?
Oczywiście, że będą wytykane. Ale bez cienia wątpliwości można stwierdzić, że gdyby EURO skończyło się tylko sportowa klapą, to szukanie winnych będzie gdzie indziej.
Po EURO przychodzą wakacje. Kiedy skończy się okres polityczno-gospodarczego uśpienia? A może rząd wykorzysta właśnie ten moment, gdy uwaga opinii publicznej jest odwrócona od innych spraw i koncentruje się na piłce nożnej, by po cichu pchnąć jakieś sprawy do przodu?
Ależ rząd właśnie to wykorzystuje w kwestii reformy emerytalnej! Proszę zauważyć, jak ona gwałtownie zniknęła, choć budziła tyle emocji, ledwie została podpisana, a dziś nikt już o niej nie pamięta. Dalsza polityczna batalia mogłaby ruszyć natychmiast po zakończeniu turnieju, ale w przypadku niepowodzenia EURO, i to zarówno w wymiarze sportowym, jak i ekonomicznym. Jeśli natomiast impreza wyjdzie znośnie, to będziemy mieć raczej stopniowy i powolny powrót do normalnego funkcjonowania. Naprawdę wiele zależy od wyniku EURO. Bo zarówno rząd, jak i opozycja będą uważnie śledzić, jak opinia publiczna reaguje na turniej, i od tego uzależniać dalsze swoje działania.
Rafał Chwedoruk: Wbrew licznym opiniom nie uważam, by ten rząd nie chciał dokonywać reform. A to oznacza, że one w dalszym ciągu będą wprowadzane w życie. Jeśli EURO zakończy się klęską, a biorąc pod uwagę aspekty ekonomiczne, jest to niemal pewne, to moim zdaniem można się spodziewać radykalizacji w tym względzie. No bo skoro notowania rządu będą niższe, niż rządzący się spodziewali, to nie ma nic do stracenia. Za to tylko można zyskać, a przynajmniej utrzymać stan posiadania. Chodzi mi o utrzymanie stałego elektoratu. A przykład reformy emerytalnej pokazuje, że to dobra metoda. Ale jeśli EURO nie zakończy się żadną spektakularną katastrofą, to moim zdaniem Platforma będzie skłonna raczej do ostrożnego wprowadzania zmian. Podobnie jak dotąd będzie wypuszczać 'balony próbne', dzięki którym będzie sprawdzać, jak na kolejne propozycje zmian reaguje opinia publiczna, i w zależności od reakcji wprowadzać je w mniej lub bardziej radykalnej formie.
Sądzi Pan, że rząd zdecyduje się jednak na wprowadzenie zmian w KRUS? To chyba największe wyzwanie dla rządu w tej chwili.
Myślę, że w tej sprawie diabeł będzie tkwił w szczegółach. W warstwie symbolicznej na pewno Platforma będzie starała się zmienić sposób finansowania ubezpieczeń rolniczych. Choćby po to, by utrzymać przy sobie swój elektorat. Ale to od notowań tej partii będzie zależeć, na ile głębokie będą te zmiany. To jednak w znacznym stopniu zależeć będzie od tego, jak będzie wyglądać sytuacja po EURO.
Rzeczywiście myśli Pan, że turniej może się zakończyć kompletną katastrofą, jeśli chodzi o aspekt finansowy?
Ależ dla mnie nie ulega żadnej wątpliwości, że my na tym turnieju finansowo nic nie zyskamy! Nawet kraje lepiej do tego przygotowane od nas miały problemy z ekonomicznym zyskiem po tego typu imprezach. Jeśli chodzi o takie wydarzenia, nastroje po nich zawsze są co najmniej ostrożne lub wręcz bardzo sceptyczne, jeśli idzie o aspekty ekonomiczne, i pełne pytań: czy warto było? Nie mam najdrobniejszych wątpliwości, że poniesione nakłady nie będą adekwatne do rezultatów.
Na szczęście wiele z tych pieniędzy poszło na infrastrukturę, która nam zostanie.
Tylko pytanie, czy z sensem? I czy za kilka lat nie będzie to przypominać budowanej za Gierka warszawskiej Trasy Łazienkowskiej, która jest oczywiście stolicy niezbędna, ale nie trzeba być budowlańcem, by stwierdzić, że jej termin ważności do użytkowania już dawno minął.
Polska kolej też nie należy chyba do zwycięzców tego turnieju. A w kraju takim jak Polska bez odpowiedniej infrastruktury kolejowej trudno mówić o jakimkolwiek rozwoju. Ale sądzę, że nawet jeśli zacznie się taka dyskusja, to rządzący będą odwoływać się do zrozumienia wyborców na zasadzie: zobaczcie, może nie wszystko wyszło, ale próbowaliśmy. I sądzę, że w mediach nie będzie zbyt dużej ekspozycji dla krytyki ewentualnych porażek, bo ten turniej jest już w pewnym sensie elementem naszej dumy narodowej. Proszę zwrócić uwagę, że nawet PiS zamilkło w sprawie krytyki. I myślę, że to raczej się nie zmieni. Chyba że koniec EURO byłby sprzęgnięty z gigantycznym tąpnięciem gospodarczym.
Mniejsze porażki ujdą rządowi na sucho?
Oczywiście, że będą wytykane. Ale bez cienia wątpliwości można stwierdzić, że gdyby EURO skończyło się tylko sportowa klapą, to szukanie winnych będzie gdzie indziej.
Po EURO przychodzą wakacje. Kiedy skończy się okres polityczno-gospodarczego uśpienia? A może rząd wykorzysta właśnie ten moment, gdy uwaga opinii publicznej jest odwrócona od innych spraw i koncentruje się na piłce nożnej, by po cichu pchnąć jakieś sprawy do przodu?
Ależ rząd właśnie to wykorzystuje w kwestii reformy emerytalnej! Proszę zauważyć, jak ona gwałtownie zniknęła, choć budziła tyle emocji, ledwie została podpisana, a dziś nikt już o niej nie pamięta. Dalsza polityczna batalia mogłaby ruszyć natychmiast po zakończeniu turnieju, ale w przypadku niepowodzenia EURO, i to zarówno w wymiarze sportowym, jak i ekonomicznym. Jeśli natomiast impreza wyjdzie znośnie, to będziemy mieć raczej stopniowy i powolny powrót do normalnego funkcjonowania. Naprawdę wiele zależy od wyniku EURO. Bo zarówno rząd, jak i opozycja będą uważnie śledzić, jak opinia publiczna reaguje na turniej, i od tego uzależniać dalsze swoje działania.