Dariusz Winek, główny ekonomista Banku BGŻ: Czy na rynkach finansowych czeka nas gorący koniec lata?

Dariusz Winek, główny ekonomista Banku BGŻ: Czy na rynkach finansowych czeka nas gorący koniec lata?

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Choć na rynkach finansowych panuje jeszcze względny wakacyjny spokój, druga połowa nadchodzącego tygodnia może przynieść ożywienie. Po przerwie wakacyjnej dojdzie bowiem do politycznych rozmów dotyczących działań antykryzysowych w Europie.
Na czwartek w Berlinie zaplanowane jest spotkanie kanclerz Niemiec A. Merkel z prezydentem Francji F. Hollande’em. Jednym z jego celów będzie uspójnienie stanowiska obu krajów w kwestii dalszego postępowania wobec Grecji. W piątek bowiem do Berlina przyleci z wizytą premier Grecji A. Samaras, po czym w sobotę uda się do Paryża. Ponieważ Grecji nie udaje się realizować porozumień z Trojką w zakresie konsolidacji fiskalnej, dalsze wsparcie dla tego kraju jest zawieszone do czasu podpisania nowej ugody. Na poniedziałek przypada zresztą płatność z tytułu wykupu przez Grecję obligacji o wartości 3,1 mld euro znajdujących się w posiadaniu EBC. Choć EBC odmówił bezpośredniego rolowania tego długu, to jednak zaproponowane rozwiązanie sprowadziło się pośrednio do tego samego. Otóż rząd Grecji wyemitował trzy miesięczne bony skarbowe na kwotę 4,1 mld euro, które zostały nabyte przez greckie banki, ale środki na ich zakup greckie banki pożyczyły od EBC pod zastaw wyemitowanych przez grecki rząd bonów. W ten sposób grecki rząd będzie w stanie spłacić dziś swoje zobowiązanie wobec EBC, ale wynik toczących się greckich negocjacji z Trojką jest trudny do przewidzenia w obliczu narastającej w Niemczech niechęci do dalszego wsparcia dla tego kraju. Rozstrzygnięcie tej kwestii jest spodziewane we wrześniu, podobnie jak i szczegóły działań EBC co do programu skupu obligacji (6 września) czy decyzja Niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego co do prawomocności zmian traktatu dotyczącego ESM (12 września).

Co do fundamentów makroekonomicznych, to w poniedziałek poznamy lipcowe dane na temat dynamiki produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej w Polsce. W przypadku tych pierwszych oczekiwany jest wzrost w relacji rocznej na poziomie 4,1 proc., a w przypadku drugim spadek o 0,5 proc. Nasze prognozy wskazują, że w obu przypadkach możliwe są negatywne zaskoczenia. Byłyby one zbieżne ze słabymi danymi z rynku pracy opublikowanymi w miniony piątek. Pewne nadzieje na poprawę danych o produkcji przemysłowej wzbudził lipcowy odczyt indeksu PMI (49,7 pkt vs. 47,5 pkt oczekiwane). Choć ten wskaźnik menedżerów logistyki w sektorze przemysłowym zaskoczył pozytywnie, to jednak trzeba pamiętać, że jego wartość czwarty miesiąc z rzędu kształtuje się poniżej 50 pkt, co oznacza mimo wszystko cały czas trwającą dekoniunkturę. Wyhamowanie spadków indeksu PMI może też sugerować ustabilizowanie koniunktury w sektorze przemysłowym w najbliższych miesiącach. Indeks ten bowiem ma charakter wyprzedzający.

Dużo gorzej może za to zachowywać się produkcja budowlano-montażowa. Tu indeks ogólnego klimatu koniunktury obliczany przez GUS jest najniższy od 2000 r. (porównując do analogicznego miesiąca poprzednich lat). Branża budowlana jest zatem najszybciej wchodzącym w spowolnienie sektorem, co jest swoistą charakterystyką obecnych kłopotów polskiej gospodarki. Niskie poniedziałkowe odczyty dynamiki produkcji będą wspierały gołębich członków RPP w argumentacji za koniecznością obniżek stóp procentowych. Na wrześniowym posiedzeniu można jednak liczyć co najwyżej na złagodzenie antyinflacyjnej retoryki i zmianę nastawienia w polityce pieniężnej wskazującego na możliwość obniżenia stóp procentowych w przyszłości. We wtorek poznamy dane o inflacji bazowej, a w środę dane o koniunkturze gospodarczej. Również w środę za oceanem będzie publikowany protokół z ostatniego posiedzenia Fed oraz kolejne dane z rynku nieruchomości, które ostatnio wskazują na coraz wyraźniejszą poprawę sytuacji. W czwartek ciekawie zapowiadają się wstępne dane na temat indeksu PMI w przemyśle i usługach w Europie w sierpniu. Część analityków oczekuje stopniowej poprawy sytuacji w drugiej połowie roku, choć być może na oznaki tego trzeba będzie jeszcze poczekać. Na zakończenie tygodnia w piątek poznamy dane na temat zamówień na dobra trwałe w Stanach Zjednoczonych.

Oczekując zatem na wzrost niepewności w Europie w końcu tygodnia i relatywnie dobre dane zza oceanu, można spodziewać się przejściowej korekty kursu eurodolara. Jednak skala tego ruchu powinna być raczej niewielka w ramach horyzontalnego trendu. Jeśli natomiast wrzesień przyniesie pozytywne rozstrzygnięcia w strefie euro, to możliwy będzie wzrost kursu wspólnej waluty, choć ograniczeniem dla jej umocnienia pozostanie ewentualny odpływ kapitału poszukującego lepszej stopy zwrotu. Dla złotego może to oznaczać przejściową deprecjację, choć jej skala nie powinna być znaczna (maksymalnie do 4,20). Jeśli jednak nie dojdzie do niej przed 6 września (posiedzenie EBC), to być może trzeba będzie na nią jeszcze poczekać do początku jesieni.