W nocy pojawiła się informacja, że firma medyczna Gilead w testach leku remdesivir „obserwuje się szybki powrót do zdrowia pacjentów z gorączką i trudnościami w oddychaniu”. Testy przeprowadzono w Chicago wśród pacjentów w ciężkim stanie zachorowań na COVID-19. Według Bloomberga „prawie wszyscy pacjenci zostali wypisani w ciągu niecałego tygodnia, a tylko dwóch pacjentów zmarło”. Co wygląda na przełom w walce z wirusem, szybko zostało sprostowane przez samą firmę Gilead, zdaniem, której raporty były „niepotwierdzone” i „bez mocy statystycznej”. Rynki jednak podtrzymały optymizm, ciągnąc futures na S&P500 w górę o p3 proc, a na FX przynosząc silny odwrót od USD i innych walut defensywnych.
Dla mnie jako analityka nastała trudna sytuacja, gdyż muszę ocenić zasadność (i trwałość) emocjonalnej reakcji, która jednak jest sprzeczna z dostępnymi faktami. Pod uwagę należy też wziąć, na ile rynki potrzebuje odreagowania po ostatniej fali pogorszenia nastrojów, ale też na ile informacja o leku jest tylko pretekstem do realizacji zysków z pozycji risk-off przed weekendem. A może potrzeba kurczowego trzymania się nadziei na wyjście z kryzysu zdrowotnego jest na tyle silna, że pozwoli zagłuszyć racjonalne wnioski?
W krótkim okresie nigdy nie jest rozsądnym stawać na drodze rynku, który gremialnie przystąpił do rajdu pod wpływem jakiejś informacji. Jednak, gdy pierwsza gorączka osłabnie, to właśnie fakty wygrywają. Reakcja z nocy jest bez wątpienia przereagowaniem i wymaga wygaszenia. Powtórzę jednak po raz kolejny – na tym rynku nic nie będzie odbywać się w prostej linii i każda informacja może generować skok zmienność. I czasami nie tyle z własnej wagi, co ze strachu inwestorów, że nie doszacują wpływu informacji i inni uczestnicy rynku wyprzedzą ich w zajęciu pozycji.
Czytaj też:
Znane firmy i duże kwoty. Podano szczegóły wsparcia w ramach tarczy antykryzysowej