Założeniem strategii reflacyjnej i opartego na niej rajdu ryzykownych aktywów jest postępujące odbicie ożywienia w ujęciu globalnym. Imponujące wzrosty indeksów PMI w USA (Composite w kwietniu wzrósł do 62,2, poprzednio 59,7) sugerują, że największa gospodarka świata rozpędza się wraz z postępem procesu szczepień. Ważniejsze jest jednak, czy reszta świata będzie doganiać USA. Otwieranie gospodarki po lockdownie z pewnością pomaga Wielkiej Brytanii (Composite 60, poprzednio 56,4), ale najbardziej pozytywną informacją piątku był powrót indeksu PMI dla sektora usługowego w Eurolandzie powyżej 50 pkt. (50,3) – pierwszy raz od ośmiu miesięcy sektor najbardziej dotknięty przez pandemię i restrykcje sygnalizuje ekspansję.
Tempo rozwoju, wyrażone w odległości wskaźnika od poziomu granicznego 50, jest na razie niewielkie, ale im więcej firm będzie wskazywać na poprawę swojej sytuacji względem poprzedniego miesiąca, tym odbicie będzie silniejsze. Przed końcem kwartału powinniśmy widzieć, że wraz ze wzrostem liczby zaszczepionych, różnice w sile odbudowy ożywienia będą się zmniejszać, dając podstawy do nadganiania przez jedne rynki drugich. Dobrym przykładem może to być pozycja europejskich giełd względem Wall Street. Na rynku walutowym, bez powrotu wzrostów rentowności obligacji skarbowych, USD będzie główną walutą finansującą rajd ryzyka przede wszystkim nakierowanego na waluty surowcowe. Ale jak widzieliśmy w ostatnich dniach wyprzedaż rozlewa się szeroko, dotykając też np. EUR czy GBP.
W oczekiwaniu na wyrok TSUE
Z pomocą silniejszego EUR/USD (czyt. słabszego dolara) w kierunku 1,21 umocniły się waluty Europy Środkowo-Wschodniej. EUR/PLN spadł pod 4,55, a po zachowaniu kursu w ogóle nie widać wzrostu premii za ryzyko przed czwartkiem, kiedy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma wydać orzeczenie w sprawie kredytów frankowych. W skrócie, w przypadku stwierdzenia nieważności umów kredytowych lub nakazania konwersji kredytów na złotowe banki będą decydować się na zamknięcie transakcji zabezpieczających przed ryzykiem kursowym, do czego potrzebne będzie pozyskanie franków z rynku.
O ile NBP nie włączy się w ten proces, udostępniając rezerwy walutowe, perspektywa dodatkowej podaży złotego będzie pożywką dla działań spekulacyjnych. W zależności od wydźwięku orzeczenia nie można wykluczyć, że EUR/PLN przejściowo sięgnie 4,70 lub szybko zejdzie pod 4,50. Obecny spokój może oznaczać, że szanse wokół orzeczenia są na tyle równo rozłożone, że jest zbyt ryzykownym obstawiać negatywny wynik z wyprzedzeniem, szczególnie gdy otoczenie rynkowe jest proryzykowne. Dalej uważamy, że jakakolwiek wyprzedaż złotego miałaby nastąpić, będzie do zjawisko krótkoterminowe i dość szybko odwrócone.
Czytaj też:
Dolar ciągle słaby. Inwestorzy przyglądają się wynikom kwartalnym spółek