Aby pomnażać majątek na giełdzie, potrzebna jest choćby podstawowa wiedza o mechanizmach jej działania. Wprawdzie są inwestorzy, którzy twierdzą, że kupują akcje intuicyjnie i bez większej refleksji, a gdy zarobią pierwsze pieniądze, tłumaczą to „szczęściem początkującego”.
To jednak wyjątki, bo na giełdzie zyskują przede wszystkim ci, którzy umieją przewidywać i do tego wiedzą o czymś, czego nieświadomi są inni inwestorzy. Na wygranej pozycji są więc członkowie zarządów, rad nadzorczych i główni akcjonariusze, a więc osoby najbliżej związane ze spółką. Mają pełną wiedze o jej kondycji, ryzykach i szansach, jakie przed nią stoją. Mają też duże doświadczenie i znają reguły kształtujące rynek – wylicza przewagę insiderów „Rzeczpospolita”.
O tym, że są gotowi do spieniężania swojej wiedzy, świadczą przykłady z ostatnich miesięcy. Po tym, jak po wybuchu pandemii WIG stracił 36 proc., a WIG20 ponad 38 proc., mający duże środki insiderzy poszli na zakupy akcji swoich firm.
Zarządy na wiosennych zakupach
Zbigniew Jagiełło, były już prezes PKO BP, kupił 3 tys. akcji po średniej cenie 27,9 zł. Teraz kurs wynosi już blisko 41 zł i jest najwyżej od września 2019 r. Zakupy z ubiegłego roku przyniosły mu brutto (bez kosztów transakcji i podatku) prawie 33 proc. stopy zwrotu. Pod koniec maja sprzedał akcje za pół miliona złotych.
Dwaj wiceprezesi PKO BP, Adam Marciniak i Mieczysław Król, również kupili akcje banku. Joao Bras Jorge, prezes Banku Millennium, kupował akcje w połowie marca 2020 r. po około 3,4 zł. Dziś za jedną trzeba zapłacić 5,1 zł, co oznacza 50 proc. zarobku brutto. Kto, podobnie jak członkowie zarządu Alior Banku, kupił akcje tego banku na początku marca 2020 r., dziś cieszy się 65-proc. zyskiem – wymienia „Rz”.
A to tylko kilka przykładów dowodzących, że wiedza przekłada się na pieniądze.
Czytaj też:
Zbigniew Jagiełło odchodzi z PKO BP. Kierował bankiem od 2009 roku