Cła odwetowe to ostatnio ulubiona zabawka prezydenta Donalda Trumpa. Rozdziela je na prawo i lewo. Chiny, Unia Europejska, Francja. Każdemu po trochu. Czym zasłużyli Francuzi? Otóż uznali oni, że to niesprawiedliwe, że firmy muszą płacić podatki wyłącznie tam, gdzie znajdują się ich centrale. Ich zdaniem, przez tego typu regulacje podatkowe, rocznie budżety krajów tracą miliardy dolarów. Postanowili więc dodatkowo opodatkować największe firmy technologiczne działające na ich rynku. Na celowniku znalazły się głównie Alphabet (właściciel Googla), Apple, Amazon, Facebook i Microsoft, czyli śmietanka doliny krzemowej. Podatek ma działać retroaktywnie i dotyczyć także 2019 roku, przez do budżetu ma wpłynąć ponad 400 mln euro. Nowe regulacje objęły wszystkie firmy, których roczne obroty przekraczają 750 mln euro, z czego przynajmniej 25 mln generowane jest we Francji.
Wino, sery i torebki
Prezydent Trump po raz kolejny grozi, że nałoży cła odwetowe na francuskie towary o wartości 2,4 mld dolarów. Na liście produktów, które mają dotknąć dodatkowe opłaty, znalazły się m.in. wina, sery, produkty do makijażu czy galanteria skórzana. Robert Lighthizer, szef Biura Przedstawiciela Handlowego USA, powiedział, że ma być to „klarowny sygnał, że Stany Zjednoczone podejmą akcję przeciwko dodatkowym obciążeniom podatkowym nałożonym na amerykańskie firmy”.