– W pewnych aspektach funkcjonowania nasze państwa w czasach VAT-owskiego Eldorado, bardziej przypominaliśmy republikę bananową, niż normalne państwo – powiedział premier Mateusz Morawiecki na konferencji „Uczciwy VAT, zysk dla wszystkich”. Szef rządu przedstawił sposoby walki z nieuczciwymi przedsiębiorcami, ale przypomniał też, że kontrole nie powinny być uciążliwe dla tych, którzy nie łamią prawa.
Premier obrazowo przedstawił także sytuację, która panowała jego zdaniem w Polsce, przed objęciem władzy przez Zjednoczoną Prawicę.
– Czy chcielibyśmy żyć w państwie, w których bandyci hulają sobie po ulicach i strzelają, przez co przypadkowo kogoś zabiją, albo dojdzie do jakichś dramatów nieprzypadkowo? Każdy normalny człowiek odpowie „nie”. Tylko przestępca może chcieć takiego państwa. Przestępcy w białych kołnierzykach – mafie VAT-owskie zachowywały się jeszcze gorzej, ale nie było tego widać – dodał premier Mateusz Morawiecki. – Na potęgę kradli pieniądze, które były zabierane z polskiej polityki społecznej, służby zdrowia. Taka jest rzeczywistość – powiedział.
Stosy pism do ministra Rostowskiego
Premier Morawiecki wspomniał także o swoich początkach pracy, jako minister finansów. Opisał stosy dokumentów, w których przedsiębiorcy mieli informować ministra Jacka Rostowskiego o nieprawidłowościach.
– Gdy zostałem ministrem finansów, to prześledziłem różne pisma, które wpływały do resortu w latach od 2008 do 2015. To były całe stosy pism, głównie do ministra Rostowskiego, informujących o tych patologiach – powiedział premier.
„Nie można haratać w gałę, gdy po ulicach biegają przestępcy”
Szef rządu zwrócił także uwagę, że czołowi przedstawiciele poprzedniej władzy zajmowali się niewłaściwymi rzeczami. Zapewnił także, że sprawność państwa leży także w interesie przedsiębiorców.
– Sprawność instytucji państwowych jest w interesie nas wszystkich. Nie można haratać w gałę, gdy po ulicach biegają bandyci, czy z pistoletami, czy w białych kołnierzykach. Nie można, bo wtedy tracimy na tym wszyscy, wtedy padają całe branże, obywatele się zadłużają, a my nie mamy mocy inwestycyjnej. Cała polityka gospodarcza wtedy kuleje – zakończył premier.
Czytaj też:
Mateusz Morawiecki o nowelizacji budżetu. Premier wbił szpilę Donaldowi Tuskowi