Odbyło się posiedzenie sejmowej komisji cyfryzacji, którego tematem były kryptowaluty i technologia blockchain. Jednym z uczestników był Adrian Zandberg. Poseł Lewicy, który przyznał, że specjalnie w tym celu przerwał urlop. Podzielił się swoimi spostrzeżeniami na Facebooku. Nie są one optymistyczne.
„Na komisji mówiłem o ukrytym koszcie kryptowalut, które płacimy wszyscy. To zmiany klimatu” – napisał na Facebooku Adrian Zandberg.
Ogromne zużycie energii
Poseł zwrócił uwagę na to, że samo wydobycie bitcoina konsumuje więcej energii niż wiele państw świata. Jak wynika z danych Uniwersytetu w Cambridge obliczenia związane z tworzeniem bitcoinów zużywa 121,36 TWh rocznie. Brzmi abstrakcyjnie? To dodajmy kontekst. Jest to takie samo zapotrzebowanie co cała Argentyna, czy Holandia i... niewiele mnie, niż Polska.
Problem w tym, że państwa, na których terytorium znajdują się największe „kopalnie” kruptowalut, korzystają przeważnie z tak zwanej brudnej energii, pozyskiwanej ze spalania paliw kopalnych. Iran, który odpowiada za niecałe 5 proc. wydobycia, zdecydował ostatnio o całkowitym zakazie tego procederu ze względu na zdarzające się blackouty.
„Promowanie rozwiązań pochłaniających absurdalną, nieracjonalną ilość energii jest wprost sprzeczne z dążeniem do gospodarki niskoemisyjnej” – napisał Adrian Zandberg. „Znaczna część polskiej klasy politycznej ekscytuje się, patrząc na zyski ze spekulacji kryptowalutami. Niestety, na końcu tego równania jest katastrofa klimatyczna. Na własne życzenie” – dodał.
Czytaj też:
Bitcoin zagraża ekologicznym planom Chin. Co z neutralnością klimatyczną do 2060 r.?