Przypomnijmy, że do pożaru w magazynie beczek z bournonem Jim Beam doszło na początku lipca tego roku. Alkohol, który wypłynął ze spalonych ponad 40 tys. beczek, dostał się do rzek Kentucky i Ohio. Na pierwszej z nich powstała trująca plama o długości ponad 37 km. Na nagraniach i zdjęciach z miejsca zdarzenia widać było ogrom katastrofy, stanowiącej zagrożenie dla ryb żyjących w rzece.
Pożar magazynu trwał aż trzy dni, ponieważ strażacy nie mogli używać dużych ilości wody do jego gaszenia. Prowadziłoby to bowiem do zwiększenia wycieku alkoholu zmieszanego z wodą do przepływającej obok rzeki. Zdecydowano więc, że służby w sposób kontrolowany pozwolą na naturalne wypalenie się alkoholu oraz drewna.
W grudniu firma Jim Beam Brands Co. zawarła ugodę z Departamentem Środowiska Kentucky, godząc się na wypłatę 600 tys. dolarów odszkodowania w związku z padnięciem ryb. Dodatkowo firma zwróci agencji ds. środowiska 112 tys. dolarów w związku z kosztami, które ta musiała ponieść. Zastrzeżono też, że państwo może dochodzić od producenta bourbonu dalszych sum odszkodowania, jeżeli zostaną udokumentowane inne koszty związane z wyciekiem alkoholu. Chodzi np. o zanieczyszczone ujęcia wody pitnej dla mieszkańców.
Czytaj też:
Spłonęło 45 tysięcy beczek bourbonu Jim Beam. Straty mogą sięgać setek milionów dolarów