Pod koniec lipca MV Wakashio, obsługiwany przez Mitsui OSK Lines, osiadł na mieliźnie u wschodnich wybrzeży wyspy Muritius. Jak podaje Reuters, z uszkodzonego tankowca wyciekło około 1000 ton ropy. Udało się odtankować ok. 500 ton, ale wciąż w jego zbiornikach znajduje się jeszcze około 2500 ton ropy. – Głęboko przepraszamy za wielki problem, który spowodowaliśmy – powiedział Akihiko Ono, wiceprezes japońskiego armatora Mitsui OSK Lines, na konferencji zorganizowanej w Tokio. Przedstawiciel firmy zapewnił, że zostaną podjęte wszelkie działania, aby „rozwiązać problem”.
„Najgorszą katastrofą ekologiczną”
Japońskie ministerstwo spraw zagranicznych wydało komunikat, w którym poinformowało, że wyśle „zespół ratunkowy”, aby pomóc w usunięciu szkód. Sytuacja jest na tyle poważna, że władze Mauritiusa ogłosiły stan „zagrożenia środowiskowego”. Jak informuje Reuters, ekolodzy alarmują, że wyciek ropy jest „najgorszą katastrofą ekologiczną”, jakiej doświadczył Mauritus, który w dużej mierze zarabia na turystyce.
Czytaj też:
Łukaszenka przemówił. Twierdzi, że m.in. z Polski wydawano dyspozycje „owcom”