Największa firma przetwarzająca produkty mięsne na świecie padła ofiarą cyberataku. Zablokowanie systemów komputerowych oznacza duże trudności w dostawie mięsa do Australii, Kanady i Stanów Zjednoczonych. To już drugi ciągu miesiąca tak duży atak ransomware, którego ofiarą padają obywatele USA, a którego sprawcy łączeni są z Rosją.
Braki w zaopatrzeniu i wzrost cen
Sytuacja jest o tyle trudna, że wpływa na przerwanie łańcucha dostaw produktów spożywczych. To spowoduje w części sklepów na poważne problemy z zaopatrzeniem, a w innych prawdopodobnie doprowadzi do znaczącego podwyższenia cen.
JBS posiada ponad 150 zakładów na całym świecie i zatrudnia około 150 tys. osób. Firma jest największym przetwórcą mięsa na świecie i ma kluczową pozycję na rynku amerykańskim. Odpowiada za przetwórstwo 25 proc. wołowiny i blisko 20 proc. wieprzowiny trafiającej do sklepów w USA.
Przestępcy włamali się do systemów informatycznych firmy, powodując zablokowanie dostępów poprzez zaszyfrowanie danych. W zamian z ich odblokowanie oczekują wysokiego okupu. Kwoty nie wskazano, ale wiadomo, że ostatnio w podobnej sytuacji operator rurociągu w USA zapłacił około 4,4 mln dolarów za odzyskanie dostępu do swojej sieci informatycznej.
Śledztwo w sprawie cyberataku rozpoczęło FBI. Zaangażowały się także najwyższe szczeble władzy. Stany Zjednoczone skierowały oficjalne pismo do rządu Rosji w sprawie ataku, co wskazuje, że trop rosyjskiej grupy nie jest wyłącznie pomysłem ekspertów od cyberbezpieczeństwa.
Seria ataków ransomware
Atak na JBS miał miejsce niecały miesiąc po podobnym, który skierowany był w firmę Colonial Pipeline, czyli operatora największego rurociągu w USA. Dostarcza on ropę naftową na wschodnie wybrzeże kraju. Ze względu na konsekwencje działań cyberprzestępców, przez blisko tydzień w tej części USA występowały trudności z dostępem do ropy naftowej i benzyny.
Działanie musiał podjąć Departament Transportu, który wydał specjalne pozwolenie na transport ropy naftowej drogą morską. Tankowce miały pozwolenie na przewożenie surowca aż do Nowego Jorku, co tylko częściowo złagodziło kryzys.