Nie tylko dla wegetarian. Roślinne alternatywy dla mięsa szturmują rynek

Nie tylko dla wegetarian. Roślinne alternatywy dla mięsa szturmują rynek

Kotleciki z czerwonej soczewicy i kaszy jaglanej
Kotleciki z czerwonej soczewicy i kaszy jaglanej Źródło: Małgorzata Szymańska
Jeszcze kilkanaście lat temu w ramach jakiegoś zamiennika dla mięsa wegetarianie mogli sięgnąć tylko po kotlety sojowe. Dziś mało który produkt mięsny nie ma roślinnej alternatywy, a ofertą zainteresowani są również ci, którzy nie wzięli trwałego rozbratu z mięsem. Coraz więcej też wegańskich alternatyw dla tradycyjnego nabiału.

Coraz więcej Polaków jest zdania, że mielone, kabanosy czy pasztet wcale nie muszą być produktami mięsnymi. Na rynku jest coraz więcej warzywnych zamienników, a te najlepsze smakiem nie ustępują oryginałom. Polakom bardzo spodobała się myśl, że mogą zrobić tradycyjny obiad z kotletem, a przy tym mieć świadomość, że mięso na ten kotlet nie pochodzi z masowej hodowli.

Potwierdzają to liczby: z danych GfK Polonia, które zaprezentowała „Rzeczpospolita”, wynika, że roślinne alternatywy kupiło w półroczu o 800 tys. gospodarstw domowych więcej i robi to już 1,5 mln. To 11,4 proc. ogółu. Po roślinne zamienniki sięgają więc nie tylko weganie i wegetarianie, ale także ludzie jedzący mięso, lecz starający się przy tym ograniczyć jego ilość ze względów zdrowotnych lub przez wzgląd na dobro zwierząt.

Należy spodziewać się coraz większego wyboru produktów oznaczonych jako eko, bio czy vege, co potwierdzają dynamiczne wzrosty zakupów w tych segmentach – skomentował w rozmowie z „Rz” Szymon Mordasiewicz, dyrektor komercyjny Panelu Gospodarstw Domowych GfK Polonia. – W tym roku znaczna grupa polskich konsumentów deklaruje przywiązywanie większej wagi do diety oraz składników kupowanych produktów – wszystko w trosce o zdrowie i kondycję, zarówno mentalną, jak i fizyczną – dodaje.

Polska kuchnia mięsem stoi?

Przyjęło się mówić, że polska kuchnia oparta jest na mięsie (co nie jest prawdą, a raczej jedynie pewnym romantycznym wyobrażeniem, do którego przyzwyczaiła nas choćby „Trylogia”, w której stoły uginały się od mięs). Pomijając już to, czy w tradycyjnej polskiej kuchni więcej jest mięsa czy roślin strączkowych, to nie ulega wątpliwości, że dla wielu z nas tradycyjny obiad to ziemniaki, surówka i jakiś kotlet. Swoje zrobiła jednak pandemia, która zmobilizowała ludzi na całym świecie do większego zadbania o swoje zdrowie.

Nie jest żadną tajemnicą, że mięso, które trafia do sprzedaży, pochodzi (nie licząc naprawdę pojedynczych sytuacji) nie z domowych gospodarstw, lecz wielkich zakładów, w których zwierzęta są faszerowane antybiotykami i specjalnymi paszami przyspieszającymi wzrost. Nawet drób, przedstawiany jako najzdrowsze mięso, nie jest w tej sytuacji korzystny. A skoro tak, to dlaczego by nie zamienić kotleta mielonego na kotlet roślinny?

Trend ten zaczęli dostrzegać nawet producenci produktów mięsnych. Sokołów wprowadził linię „Z gruntu dobre”, w której proponuje kilkadziesiąt roślinnych alternatyw dla popularnych produktów mięsnych. Można je kupić w sklepach firmowych oraz w wybranych dyskontach.

Najwięksi rozgrywający coraz bardziej wege

Trend polegający na odchodzeniu od produktów odzwierzęcych dotyczy nie tylko mięsa, ale również nabiału. W tyle nie chce pozostać Mlekpol, producent m.in. produktów mlecznych Łaciate. Firma chce wydzielić jeden z zakładów do wytwarzania alternatywnych, roślinnych produktów. Skoro wielki gracz zapowiada, że przestanie produkty wegańskie traktować po macoszemu, to tylko kwestią czasu będzie, kiedy na identyczny ruch zdecydują się konkurenci.

Kiedy latem 2020 roku Ikea wprowadziła bezmięsne klopsiki, niektórzy miłośnicy tego sztandarowego dania z restauracyjnego baru nie mogli zrozumieć, że Szwedzi wpadli na pomysł, by tak dalece odejść od oryginalnego przepisu. Inni przyklasnęli – i dziś mięsne klopsiki są jednym z najpopularniejszych dań serwowanych w Ikei. Bezmięsne alternatywy dla parówek w hot dogach wprowadziła również Żabka, ale nie są one dostępne w każdym sklepie.

Czytaj też:
Zobacz, jak można zarobić na „bezmięsnym mięsie”. Łukasz Wejchert obok Billa Gatesa