Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu USA wszczęła śledztwo w sprawie kolejnego śmiertelnego wypadku z udziałem Tesli. Chodzi o zdarzenie w Coral Gables na Florydzie, w wyniku którego na początku zeszłego tygodnia zginęły dwie osoby. Głównym elementem, który chcą sprawdzić urzędnicy, jest to, czy pojazd w momencie wypadku miał włączonego autopilota.
To właśnie ten system sprawia w ostatnich miesiącach najwięcej kłopotów Elonowi Muskowi. Rozwiązanie, które zapowiadane było, jako rewolucyjne, nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Internet jest pełny filmów, na których widać niepożądane zachowania systemu.
Wypadek Tesli. Ofiar nie udało się zidentyfikować
Policja z Coral Gables, która jako pierwsza badała sprawę, twierdzi, że nie ma pewności, czy przyczyną wypadku jest niewłaściwe zachowanie autopilota. Funkcjonariusze dodają także, że dwie ofiary, które zginęły w wypadku Modelu 3, były tak bardzo poparzone, że do tej pory nie udało się zidentyfikować ciał.
Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu zajmie się sprawdzeniem, czy pojazd poruszał się na autopilocie, a także co było przyczyną pożaru, który wybuchł po tym, jak samochód zakleszczył się na drzewie, z którym się zderzył. Rada badała już trzy śmiertelne wypadki z udziałem Tesli.
Czytaj też:
Elon Musk zastąpi ludzi robotami. Projekt jak z filmów sci-fi