Od kilkunastu dni Ministerstwo Zdrowia raportuje o śmieci z powodu zakażenia koronawirusem nawet pół tysiąca osób na dobę. Rząd wprowadził ograniczenia polegające na zmniejszeniu liczby osób w zamkniętych miejscach publicznych (kina, sklepy, teatry), przy czym do limitów nie wlicza się osób zaszczepionych. Przedsiębiorcy od początku zauważają, że mają obowiązek kontrolować wchodzących, ale nie dostali narzędzia, które daje im prawo do zadania pytania o stan zdrowia klientów – a zaszczepienie bądź jego brak jest właśnie taką informacją. O to, czy restrykcje nie są fikcyjne, Beata Lubecka zapytała na antenie Radia Zet wiceministra Sprawiedliwości Michała Wosia.
Wiceminister nie widzi, by czegoś w przepisach brakowało
Minister Woś przyznał, że wielkie liczby to jedno, ale z drugiej strony każdy z nas zna kogoś, kto zmarł z powodu Covid-19. Prowadząca rozmowę Beata Lubecka przerwała mu i zapytała, dlaczego w tej sytuacji „rząd nie bierze się za bary” z koronawirusem i nie wprowadził bardziej konkretnych restrykcji, bo te obowiązujące od 1 grudnia to raczej zbiór postulatów, których nie można egzekwować.
Michał Woś nie zgodził się z tą oceną, bo jego zdaniem miarą tego, jak intensywnie rząd walczy z pandemią, są szpitale tymczasowe. Przyparty do muru pytaniem wprost o to, a jaki sposób można kontrolować, kto jest zaszczepiony, powiedział, że „to bardzo dobrze postawione pytanie. Nie ma w tej chwili twardej podstawy ustawowej do tego, by pracodawca mógł żądać okazania dowodu zaszczepienia”.
Prowadząca weszła mu w słowo, że jej pytanie było szersze, bo dotyczyło również miejsc w rodzaju kin i teatrów. Woś nie dostrzega tu problemu.
– Po szczepieniach wydawane są wydawane zaświadczenia i takie zaświadczenie każdy może mieć ze sobą… – zaczął wyjaśniać wiceminister.
– Może mieć, ale nie ma obowiązku go pokazywać – przerwała mu prowadząca. Na uwagę, że to fikcja, wiceminister westchnął i kontynuował przekonywanie, że „nie można mówić o fikcji, kiedy są podejmowane realne działania”.
Czytaj też:
Starcie Elżbiety Witek z dziennikarką. „Mogłabym nic nie robić”
Wiceminister podpowiada, by w razie wątpliwości wzywać funkcjonariuszy
Jakie to realne działania? – Jest możliwość weryfikacji przez instytucje państwa tego, czy ktoś przestrzega czy nie – podpowiedział. – Można wezwać funkcjonariuszy, którzy zweryfikują.
Prowadząca upewniła się, czy dobrze zrozumiała: że za każdym razem, gdy gość odmówi pokazania certyfikatu, obsługa ma wzywać policję. Woś przyznał, że jeśli ktoś poweźmie wątpliwość, czy limity gości nie są przekroczone,
Prowadząca nie wytrzymała i powiedziała, że wracają tym samym do punktu wyjścia, że „nie ma podstaw…” „…by pracodawca sprawdzał certyfikat zaszczepienia” – wszedł jej w słowo Woś.
Dylemat nie został rozstrzygnięty. Wprawdzie minister zdrowia Adam Niedzielski zapewnia, że w razie konieczności będą podejmowane kolejne działania, ale nic nie wskazuje na to, by rząd skorzystał z doświadczeń innych krajów Europy i nałożył ograniczenia na osoby niezaszczepione.