Temat fuzji PKN Orlen z Grupą Lotos znów powrócił. Najpierw odtajniono dokument z czasów władzy rządów Platformy Obywatelskiej i PSL, następnie grupa byłych ministrów wystosowała apel o zablokowanie transakcji. Sprawa doprowadziła także do spięcia na antenie TVN24.
– Fuzja ma sens, bo chcemy odejść od ropy rosyjskiej. Żeby to zrobić, musimy stworzyć koncern, który będzie partnerem dla rynków światowych. Już są pierwsze efekty. Przyjechała firma (Saudi Aramco – przyp. red.) i zabezpieczyła nam 20 mln baryłek ropy naftowej – tłumaczył w programie Kawa na Ławę na antenie TVN24 Andrzej Dera, minister w Kancelarii Prezydenta.
Kłótnia w Kawie na Ławę. Poszło o fuzję Orlenu z Lotosem
Argumenty prezydenckiego ministra były zagłuszane ze strony polityków opozycji, którzy mówili, że sprzedawana jest rafineria w Gdańsku. Jak wynika jednak z umowy między Lotosem a Saudi Aramco, w ręce Saudyjczyków ma trafić wyłącznie 30 proc. udziałów, co stanowi pakiet mniejszościowy. Orlen po konsolidacji z Grupą Lotos utrzyma więc pakiet kontrolny udziałów i będzie decydował o kierunkach rozwoju rafinerii.
– My nie sprzedajemy na litość boską Lotosu. On jest konsolidowany. Sprzedajemy część stacji benzynowych i 30 proc. rafinerii w Gdańsku. Czy wy rozumiecie, co to jest większość? Kto ma większość, ten dysponuje majątkiem – przekonywał Andrzej Dera.
W wypowiedź wtrącił się Robert Biedroń, jeden z liderów Lewicy. – 30 proc. sprzedajecie Putinowi – wtrącił europoseł. – No znowu pan zaczyna z tym Putinem. Niech się pan wyleczy – odpowiedział mu minister Andrzej Dera.
Czytaj też:
Fuzja Orlenu z Lotosem. Poznaliśmy kupców na 419 stacji Lotosu i część rafinerii w Gdańsku