Tankowce z rosyjską ropą stoją w tureckich cieśninach. Powodem są limity cenowe

Tankowce z rosyjską ropą stoją w tureckich cieśninach. Powodem są limity cenowe

Tankowiec, zdjęcie ilustracyjne
Tankowiec, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Fotolia / newroadstore
Tankowce z rosyjską ropą, które płyną do państw trzecich (od 5 grudnia nie mogą już dostarczać ropy państwom Unii Europejskiej, bo obowiązuje embargo), zostaną ubezpieczone przez europejskie firmy tylko pod warunkiem, że udowodnią, że przewożona ropa kosztuje nie więcej niż 60 dol. za baryłkę.

W poniedziałek 5 grudnia ważne zmiany dotknęły rosyjską ropę naftową: sprowadzana drogą morską została obłożona unijnym embargiem, a do tego Unia Europejska, kraje grupy G7 i Australia wprowadziły limit cenowy – tzw. price cap – dotyczący ropy naftowej z Rosji sprzedawanej drogą morską do krajów trzecich.

To drugie ograniczenie przewiduje między innymi, że firmy ubezpieczające tankowce i transport ropy nie mogą ubezpieczać statków przewożących rosyjską ropę, jeśli została sprzedana w cenie przekraczającej ten pułap. Z kolei władze państw, przez których wody przepływają statki z rosyjską ropą, bardziej rygorystycznie sprawdzają, czy nie ma żadnych nieprawidłowości w dokumentacji dotyczącej statków i domagają się nowych dowodów ubezpieczenia statków.

Zaledwie dobę po tym, jak zaczęły obowiązywać nowe przepisy, w pobliżu tureckich cieśnin Bosfor i Dardanele „zakolejkowało się” około 19 tankowców, które czekają na możliwość przepłynięcia. „The Financial Times” podaje, że pierwszy z tankowców przypłynął 28 listopada, a więc niemal tydzień przed zmianą przepisów, a mimo to tureccy urzędnicy nie zgadzają się na przepuszczenie go.

Embargo dotyczy ropy sprowadzanej drogą morską, ropociągi jeszcze bez sufitu cenowego

Wprowadzenie embarga na rosyjską ropę sprowadzaną do Europy drogą morską może być jednym z poważniejszych uderzeń w rosyjską gospodarkę. Cel jest jasny: ograniczyć środki finansowe, którymi dysponuje, i tym samym utrudnić jej zbrojenie. W lutym 2023 roku zacznie ponadto obowiązywać zakaz importu rosyjskich produktów ropopochodnych, w tym paliw.

Embargo dotyczy ropy transportowanej drogą morską, co stanowi blisko 90 proc. importu tego surowca z Rosji do Europy.

Embargo na rosyjską ropę na rosyjską ropę zostało przyjęte już 3 czerwca w ramach szóstego pakietu sankcji, ale przewidziano długi okres przejściowy, tak by państwa unijne mogły zapewnić sobie nowe źródła dostaw i przygotować się do tej sytuacji. Na razie rosyjską ropę będzie jeszcze można sprowadzać rurociągami, co ma pomóc krajom, które nie mają dostępu do morza i są przez to pozbawione realnych możliwości sprowadzania ropy z innych kierunków.

Sufit cenowy daleki od oczekiwań Polski i Ukrainy

Ustalony na poziomie 60 dol. za baryłkę maksymalny pułap cenowy (sufit cenowy) oznacza, że firmy z państw UE będą mogły w dalszym ciągu obsługiwać dostawy rosyjskie płynące do państw trzecich, w tym ubezpieczać je, pod warunkiem że cena baryłki nie przekroczy 60 dolarów. Na sankcje będą narażone także podmioty pozaeuropejskie, które będą realizować dostawy powyżej założonego limitu – naruszenie zasad będzie wiązało się z wydaniem czasowego zakazu działalności.

Przeciwko sufitowi cenowemu (lub stosunkowo niskiemu ograniczeniu) protestowały przede wszystkim państwa, które czerpią bezpośrednie korzyści z transportu rosyjskiej ropy, takie jak Cypr, Malta i Grecja. W ich interesie leży brak jakichkolwiek ograniczeń cenowych, tak by nie zmniejszać transportowanych przez ich wody terytorialne wolumenów ropy. Co innego Polska, która opowiadała się za jak najniższym sufitem. Nasz kraj proponował, by ustalić go na poziomie nie wyższym niż 30 dolarów, ale ostatecznie przegłosowano sufit dwukrotnie wyższy.

Czytaj też:
Embargo i sufit cenowy na rosyjską ropę. Brak udziału dwóch państw osłabi mechanizm
Czytaj też:
Embargo na rosyjską ropę i pułap cenowy obowiązują od dziś. Co się zmieni?

Źródło: WPROST.pl