Twitter jest obecnie platformą, na którą wpływa najwięcej skarg – twierdzi australijski urząd ds. bezpieczeństwa w sieci. Firma Elona Muska jest obecnie na celowniku tamtejszych regulatorów. Niebawem może otrzymać dotkliwą karę.
Elon Musk obiecywał wolność słowa
Jedną z głównych obietnic, które Elon Musk składał, gdy przejmował Twittera, była zmiana stylu, w jakim prowadzona będzie platforma. Ekscentryczny miliarder chciał, aby serwis społecznościowy pod jego rządami stał się miejscem nieskrępowanej wymiany poglądów. Podstawą miała być całkowita wolność słowa. Ma to jednak swoje konsekwencje.
Wraz z takim podejściem najbogatszy człowiek świata otworzył szeroko drzwi dla różnego rodzaju nadużyć. Jedną z kwestii Twitter będzie musiał wyjaśnić z regulatorem w Australii.
Twitter musi się tłumaczyć
Nowy zarząd Twittera będzie musiał złożyć obszerne wyjaśnienia przed australijskim urzędem ds. bezpieczeństwa w sieci. Organ dał firmie 28 dni na ustosunkowanie się do szeregu zarzutów. Jeśli nie dostanie odpowiedzi, będzie mógł nałożyć na amerykański serwis karę pieniężną w wysokości blisko 500 tys. dolarów.
Pismo z prośbą o wyjaśnienie zostało wysłane po tym, jak urząd zorientował się, że aż jedna trzecia wszystkich skarg napływających od użytkowników, dotyczy Twittera. Liczby te są jeszcze bardziej szokujące, gdy weźmie się pod uwagę, że z portalu korzysta zdecydowanie mniej osób niż z TikToka, Instagrama, czy Facebooka.
Głównym zarzutem wobec Twittera jest nieodpowiednie radzenie sobie z mową nienawiści. Zdaniem jednej z organizacji pozarządowych, może być to efekt nie tylko nowego pomysłu na „wolność słowa” na Twitterze, ale także zwolnienia dużej części personelu, który odpowiadał za moderację treści.
Czytaj też:
Musk po spotkaniu z premierem Indii. Złożył deklarację ws. TesliCzytaj też:
Tesla problemem dla konkurencji. Nie tylko sprzedającej elektryki