7 i 8 marca prawie 100 tys. pasażerów, którzy mieli nadzieję polecieć na pokładzie Lufthansy, zostało uziemionych. Strajk związkowców Ver.di zrzeszających obsługę naziemną uniemożliwił wykonanie 87,5 rejsów z Monachium, Frankfurtu oraz Hamburga.
Kolejny strajk pracowników Lufthansy
Związkowcy są zdania, że nadal nie udało im się osiągnąć celu, więc zapowiedzieli dalszy paraliż niemieckiego przewoźnika. Do wyrażenia niezadowolenia zagrzewa ich fakt, że niemiecki przewoźnik ogłosił rekordowe wyniki, w tym podwojenie zysku netto za 2023 rok do 1,67 mld euro i zysku operacyjnego do 2,7 mld. Rekordowy zysk wypracowały wszystkie linie wchodzące w skład grupy, czyli Swiss, Austrian Airlines, Brussels Airlines oraz Eurowings. Związkowcy uważają, że w większym stopniu powinni finansowo skorzystać na sukcesie swojego pracodawcy.
Kolejna odsłona strajku rozpocznie się we wtorek 12 marca o 4 rano i zakończy się o godzinie 23. W środę zostanie powtórzona w tych samych godzinach. Ucierpią przede wszystkim pasażerowie korzystający z lotnisk w Monachium i Frankfurcie.
Czego domagają się związkowcy Lufthansy
Tym razem inicjatorem strajku jest związek zawodowy UFO, który zrzesza 19 tysięcy pracowników pokładu. Związkowcy domagają się podwyżki płac o 15 proc. dla wszystkich oraz 3 tys. wyrównania kosztów wynikających z wysokiej inflacji.
Zarząd Lufthansy przekonuje, że roszczenia związkowców są niezasadne, bo firma i tak wypłaciła pracownikom więcej niż obiecała: od połowy roku 2022 do dzisiaj podwyżki płac sięgnęły 10 proc. powyżej uzgodnionego wcześniej poziomu płac.
– Cały czas jesteśmy gotowi do negocjacji, niemniej jednak to obie strony muszą wziąć na siebie odpowiedzialność za znalezienie dobrych rozwiązań — powiedział w rozmowie z BBC Michael Niggemann, dyrektor HR w Grupie Lufthansy.
Czytaj też:
Odwołano 900 z 1000 lotów. Szykują się ogromne utrudnienia dla pasażerówCzytaj też:
Poseł PO: Nie zbudujemy CPK tylko dlatego, że chcemy być „dumnym polskim narodem z wielkim lotniskiem”