Wydawało się, że tym razem zapowiadane od lat ozusowanie umów będzie formalnością (niełatwą z legislacyjnego punktu widzenia, ale jednak formalnością). Wymaga od nas tego Unia Europejska: jednym z warunków wypłacenia pieniędzy z Krajowego Funduszu Odbudowy jest zobowiązanie się przez Polskę do wprowadzenia pełnego oskładkowania umów zlecenia i o dzieło.
Dowodem na to, że łatwo wcale nie będzie, jest fakt, że do zmiany przepisów nie dojdzie w 2025 roku, jak jeszcze niedawno zapowiadało Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej, ale najwcześniej w 2026 roku.
Ozusowanie umów o dzieło to wyzwanie
Dziś umowa zlecenia jest oskładkowana, co zbliża ją pod tym kątem do umowy o pracę. W przypadku gdy umowa zlecenie jest jedynym tytułem ubezpieczenia, odprowadza się składki: rentową, emerytalną, zdrowotną i wypadkową (tę ostatnią jedynie, gdy zlecenie wykonywane jest w siedzibie firmy lub na jej terenie). Ubezpieczenie chorobowe jest dobrowolne.
Od umowy o dzieło nie odprowadza się składek do ZUS. Wprawdzie umowa o działo powinna być stosowana tylko w odniesieniu do wąskiej kategorii zamówień (przetłumaczenie tekstu, napisanie kodu, redakcja książki – wszędzie tam, gdzie działanie daje namacalny rezultat, stanowi dzieło, i nie ma charakteru powtarzalnej czynności), to jest nadużywana i nie brakuje choćby ekspedientek zatrudnionych na wiecznym „dziele”. Nie mają żadnego zabezpieczenia emerytalnego, nie mają prawa do płatnego zwolnienia. Wprawdzie ZUS na bieżąco wyłapuje sytuacje, w których zawarto umowę o dzieło, choć powinno to być zlecenie (lub etat, jeśli spełnione są przesłanki stosunku pracy), ale nadal umowa o dzieło stanowi podstawę pracy wielu osób w Polsce – przede wszystkim na najniższych stanowiskach.
Oskładkowanie umów tak, byle nie z zaskoczenia
Zaskoczeniem jest fakt, że przedstawiciele biznesu oraz organizacji zrzeszających przedsiębiorców popierają taki kierunek zmian. Dowodem na to są wnioski, jakie wyrażono w trakcie debaty zorganizowanej przez Federację Przedsiębiorców Polskich (FPP) pod patronatem Business Insider Polska. Serwis opisuje przebieg panelu eksperckiego.
Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, pochwalił przepisy, które doprowadzą do sytuacji, że wszystkie tytuły do ubezpieczeń będą zasadniczo oskładkowane na podobnym poziomie, albo wręcz tak samo. – To spowoduje, że nie będzie wyboru określonego tytułu do ubezpieczeń, tylko dlatego, że jest on po prostu tańszy. W dalszej konsekwencji sprawi, że rynek pracy zostanie ucywilizowany i jeśli ktoś pracuje pod czyimś kierownictwem, w określonych ramach czasowych, będzie miał umowę o pracę – powiedział Koćwin.
W jego przekonaniu przepisy powinny zacząć obowiązywać jak najszybciej. Był w tym podejściu odosobniony – pozostali uczestnicy byli zdania, że nie należy przyspieszać procesu legislacyjnego, aby nie powstało złe, niedopracowane prawo, a ponadto trzeba dać przedsiębiorcom czas, aby się do nowych zasad dostosowali.
Antonio Carvelli, wiceprezes zarządu Gi Group Poland, przypomniał, że „co nagle, to po diable”, a nagłe zmiany doprowadzą do zwiększenia szarej strefy. Zdaniem Łukasza Kozłowskiego, Głównego Ekonomisty Forum Przedsiębiorców Polskich, roczne vacatio legis to minimalny czas na wejście w życie nowych przepisów. Reforma istotnie zmieni koszty pracy, co wpłynie na konkurencyjność polskich produktów.
Uczestnicy z pewnym żalem zauważyli, że rozmawiają nie o konkretnym projekcie, ale co najwyżej o luźnych propozycjach, które mogą się w nim znaleźć.
– Ważne jest wypracowanie takich rozwiązań, które nie odbiją się negatywnie na rynku i zatrudnionych. Jeśli rząd przedstawiłby projekt ustawy do konsultacji w pierwszym półroczu 2024 r., a proces konsultacyjny i legislacyjny zakończyłby się w czwartym kwartale 2024, to przepis mógłby wejść w życie od początku 2026 r. Jeśliby jednak chcemy zapewnić również aktualizację wynagrodzeń dla zleceniobiorców, to przepisy powinny wejść w życie od 2027 r. – powiedział Jakub Dzik, dyrektor generalny Grupy Impel.
Zbiegi tytułów do ubezpieczeń społecznych
Ministerstwo Pracy zapewnia, że od kilku miesięcy pracuje nad stworzeniem przepisów, które wprowadzą oskładkowanie umów o dzieło (umowy zlecenia są oskładkowane w sposób zbliżony do umów o pracę, ale zleceniobiorcy nie korzystają z ochrony, jaka przysługuje etatowcom – na przykład przed zwolnieniem). Będzie to wymagało wyeliminowania zbiegów tytułów do ubezpieczeń społecznych.
Zbieg tytułów do ubezpieczeń ma miejsce, kiedy osoba spełnia warunki do objęcia ubezpieczeniami w ZUS z dwóch lub więcej tytułów, na przykład umowy zlecenia i działalności pozarolniczej, umowy o pracę i działalności gospodarczej, pobieranej emerytury i umowy zlecenia.
Przykładowo osoba zatrudniona na podstawie umowy o pracę, która gwarantuje co najmniej minimalne wynagrodzenie, która wykonuje też obowiązki na podstawie umowy zlecenia, nie ma obowiązku odprowadzać składek społecznych z umowy cywilnej. Rozwiązanie takie wydaje się korzystne dla zatrudnionych, bo ich wynagrodzenie z tytułu drugiej umowy jest wyższe, ale za to zbierają niższy kapitał emerytalny.
Niskie składki to niskie emerytury
Szczególnie jaskrawa jest sytuacja, w której osoba wykonuje na rzecz tej samej formy dwie umowy: zlecenia i umowę o dzieło. Składki są odprowadzane tylko z tytułu tej pierwszej. W takim układzie nagminnie firma ustala niskie wynagrodzenie z tytułu zlecenia i dużo wyższe z umowy o dzieło. Pracownik latami odprowadza składki np. od 600 zł z tytułu zlecenia, a z drugiej umowy dostaje kilka tysięcy złotych. Jego kapitał emerytalny jest na bardzo niskim poziomie, a rachunek za tę „oszczędność” zostanie wystawiony dopiero po przekroczeniu wieku emerytalnego.
– My jesteśmy jedynym systemem w Europie, w którym najwyższy dochód nie podlega automatycznie oskładkowaniu. Bo może być tak, że mam dwie umowy zlecenia: jedną na 4,5 tys. zł a drugą na 20 tys. zł. Żaden system w Europie nie pozwoli ominąć składki od umowy za 20 tys. zł, zadowalając się składkami od 4,5 tys. zł – skomentował dla prawo.pl dr Tomasz Lasocki z Katedry Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Czytaj też:
Problematyczne oskładkowanie umów. Rząd wie, że trzeba, ale nie umie się do tego zabraćCzytaj też:
Wraca temat ozusowania umów cywilnych. Ministerstwo analizuje temat