- Każda informacja, która oddala perspektywę niekontrolowanego bankructwa Grecji jest dla rynków dobrym sygnałem - komentuje ekonomista Marek Zuber. Spodziewa się on, że informacje o pomocy dla Aten powinny dziś zaowocować dobrą sytuacją na giełdach. - Ale pamietajmy, że Grecja to tylko jeden z elementów tej układanki. Po drugie zaś, uchwalona nad ranem pomoc nie oznacza wcale ostatecznego rozwiązania greckich problemów - zauważa. Jego zdaniem problemy Aten będą jeszcze wpływać na strefę euro co najmniej przez kilka lat.
Rozmowy ministrów finansów Eurolandu i szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde z rządem Grecji na temat drugiego pakietu ratunkowego dla Aten trwały w Brukseli trzynaście godzin. Nad ranem Unia powiedziała Grecji: tak.
Rząd Lukasa Papademosa otrzyma z Międzynarodowego Funduszu Walutowego pożyczkę wartości 130 mld euro, która będzie w transzach wypłacana do 2014 r. (pierwszy kredyt wypłacany w ratach od 2010 r. wynosił 110 mld euro). Ponadto ustalono, że banki prywatne, które mają greckie obligacje, zgodzą się umorzyć 53,5 proc. tego długu.
- Bez przesady mogę powiedzieć, że jest to historyczny dzień dla greckiej gospodarki - powiedział dziennikarzom premier Papademos dziś rano.
Pomoc dla Aten nadeszła w ostatniej chwili. Bez wsparcia finansowego Grecja byłaby niewypłacalna już 20 marca. W tym terminie jest zobowiązana do spłaty części swoich długów w wysokości 14,5 mld euro. W zamian za pomoc musi jednak doprowadzić do obniżenia swojego całkowitego zadłużenia ze 162 proc. PKB obecnie do 120,5 proc. w 2020 r.
Aby osiągnąć ten cel, Grecy muszą mocno zacisnąć pasa, a rząd sprawniej niż dotąd restrukturyzować gospodarkę, która od pięciu lat jest w głębokiej recesji. W minionym roku PKB Grecji spadł aż o 7 proc.
W dzisiejszej ugodzie władze Unii zastrzegły sobie również prawo nadzorowania finansów Grecji i sposobu realizowania przez jej rząd reform. Ateny muszą założyć specjalne konto, na którym będą utrzymywać przez najbliższe trzy miesiące tyle pieniędzy, by spłacać na bieżąco zadłużenie. Parlament jest z kolei zobowiązany zagwarantować pierwszeństwo spłaty długów przed wszelkimi innymi wydatkami budżetowymi.
W tym roku Grecja musi zaoszczędzić na wydatkach ok. 3,5 mld euro. Cięcia dotkną przede wszystkim służbę zdrowia, inwestycje publiczne, budżet armii, płace pracowników budżetówki i emerytury. Do 2015 r. z państwowych posad zostanie zwolnionych 150 tys. osób.
Na środę zapowiedziano posiedzenie greckiego parlamentu, który ma zatwierdzić umowę z Brukselą.