<div class="kl" dir="ltr" id=":z2"> Mamy koniec tygodnia, ale czekamy na wygenerowanie impulsu, który ożywi rynki przed weekendem. Niestety, dziś ze Stanów nie nadejdą żadne ważne dane.</div>
Wszystko, co można powiedzieć o wczorajszej sesji, to w zasadzie to, że się odbyła. Szczególnie raziła w oczy niska aktywność inwestorów.
Trochę to dziwne i zastanawiające, bo są spełnione wszelkie przesłanki, aby na naszym rynku miały miejsce wzrosty. Z drugiej strony patrząc na stopy zwrotu za luty, kiedy WIG20 (indeks największych spółek na GPW) stracił blisko 0,5 proc., a indeks sWIG80 (grupujący małe spółki z GPW) zyskał przeszło 10 proc., można rzec, że sytuacja wygląda dobrze.
Podczas bessy należy unikać małych spółek, które potrafią tracić nawet po 90 proc., jednak podczas hossy sytuacja ulega odwróceniu i to małe spółki dają stopy zwrotu liczone w setkach procent. W czasie ostatniej hossy 2003?2007 indeks WIG20 zyskał ok. 300 proc., w tym samym czasie indeks sWIG80 zyskał 1500 proc. (zwiększył swoją wartość 15-krotnie w ciągu 5 lat). Dynamika zmian na małych spółkach była 5-krotnie większa w stosunku do największych spółek. To pokazuje nam, gdzie mieści się prawdziwe źródło sukcesów giełdowych. Nie największe i najpłynniejsze spółki będące obiektem zainteresowania wszystkich inwestorów (polskich i zagranicznych, instytucjonalnych i detalicznych), ale te najmniejsze ? omijane przez dużych inwestorów zagranicznych.
Inwestor indywidualny może w takie spółki inwestować samodzielnie poprzez rachunek inwestycyjny lub za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych dedykowanych małym spółkom (popularnie zwanym misiami). A teraz jest szczególnie dobry czas na takie inwestycje ? indeksy są nisko, wyceny są atrakcyjne, o hossie nikt nie mówi. Kiedy roczne lub 2-letnie stopy zwrotu na indeksach lub w funduszach sięgną przeszło 100 proc. (brzmi nieprawdopodobnie dzisiaj, ale takie czasy nadejdą), klienci zaczną tłoczyć się w kolejkach przed instytucjami finansowymi, jak miało to miejsce w 2007 r. Jednak wtedy będzie już za późno.
Wracając do dnia dzisiejszego, ciągle czekamy na wygenerowanie impulsu, który ożywi rynki. Niestety, dziś nie będą publikowane żadne dane z rynku amerykańskiego. W zasadzie jedyne ważniejsze dane, jakie będą dzisiaj publikowane, to sprzedaż detaliczna w Niemczech i inflacja w strefie euro, trudno jednak spodziewać się po nich większego wpływu na rynek.
Trochę to dziwne i zastanawiające, bo są spełnione wszelkie przesłanki, aby na naszym rynku miały miejsce wzrosty. Z drugiej strony patrząc na stopy zwrotu za luty, kiedy WIG20 (indeks największych spółek na GPW) stracił blisko 0,5 proc., a indeks sWIG80 (grupujący małe spółki z GPW) zyskał przeszło 10 proc., można rzec, że sytuacja wygląda dobrze.
Podczas bessy należy unikać małych spółek, które potrafią tracić nawet po 90 proc., jednak podczas hossy sytuacja ulega odwróceniu i to małe spółki dają stopy zwrotu liczone w setkach procent. W czasie ostatniej hossy 2003?2007 indeks WIG20 zyskał ok. 300 proc., w tym samym czasie indeks sWIG80 zyskał 1500 proc. (zwiększył swoją wartość 15-krotnie w ciągu 5 lat). Dynamika zmian na małych spółkach była 5-krotnie większa w stosunku do największych spółek. To pokazuje nam, gdzie mieści się prawdziwe źródło sukcesów giełdowych. Nie największe i najpłynniejsze spółki będące obiektem zainteresowania wszystkich inwestorów (polskich i zagranicznych, instytucjonalnych i detalicznych), ale te najmniejsze ? omijane przez dużych inwestorów zagranicznych.
Inwestor indywidualny może w takie spółki inwestować samodzielnie poprzez rachunek inwestycyjny lub za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych dedykowanych małym spółkom (popularnie zwanym misiami). A teraz jest szczególnie dobry czas na takie inwestycje ? indeksy są nisko, wyceny są atrakcyjne, o hossie nikt nie mówi. Kiedy roczne lub 2-letnie stopy zwrotu na indeksach lub w funduszach sięgną przeszło 100 proc. (brzmi nieprawdopodobnie dzisiaj, ale takie czasy nadejdą), klienci zaczną tłoczyć się w kolejkach przed instytucjami finansowymi, jak miało to miejsce w 2007 r. Jednak wtedy będzie już za późno.
Wracając do dnia dzisiejszego, ciągle czekamy na wygenerowanie impulsu, który ożywi rynki. Niestety, dziś nie będą publikowane żadne dane z rynku amerykańskiego. W zasadzie jedyne ważniejsze dane, jakie będą dzisiaj publikowane, to sprzedaż detaliczna w Niemczech i inflacja w strefie euro, trudno jednak spodziewać się po nich większego wpływu na rynek.