Kupującym na rynku ropy naftowej sprzyjały informacje dotyczące zapasów ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych. Już we wtorek duży ubiegłotygodniowy spadek zapasów został oszacowany przez Amerykański Instytut Paliw. Tymczasem w środę te informacje potwierdziła także publikacja amerykańskiego Departamentu Energii, w której podano, że w minionym tygodniu zapasy ropy naftowej w USA spadły o 4,1 mln baryłek. To wzrost znacznie większy od oczekiwań, które zakładały spadek zapasów o około 2,3-2,4 mln baryłek.
Zniżka zapasów ropy naftowej w USA to efekt zwiększonego przerobu tego surowca w tamtejszych rafineriach. Taki wniosek nasuwa się po informacji o znacznym ubiegłotygodniowym wzroście zapasów benzyny w USA – wyniósł on aż 1,4 mln baryłek, podczas gdy oczekiwano wzrostu zaledwie o 58 tysięcy baryłek. Na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych zapasy benzyny wzrosły tym samym do rekordowych poziomów.
Wzrost zapasów benzyny to czynnik, który akurat osłabia stronę popytową. Z fundamentalnego punktu widzenia ważne jednak będzie to, jak sytuacje będzie rozwijać się w kolejnych tygodniach, ponieważ miesiące letnie są tradycyjnie okresem zwiększonego popytu na paliwa w Stanach Zjednoczonych, co wiąże się z sezonem wyjazdów wakacyjnych. Jeśli więc popyt na paliwa w najbliższych tygodniach będzie nadążał za rosnącą podażą benzyny, to nie powinna pojawić się istotna presja spadkowa na ceny ropy.
Scenariusz zniżkowy nie jest jednak wykluczony, zwłaszcza w obliczu niepewności towarzyszącej wynikom brytyjskiego referendum. Obecnie coraz mniejsze wydają się szanse na rychły Brexit ze względu na opieszałość obecnych władz Wielkiej Brytanii w złożeniu odpowiednich wniosków. Ostateczna decyzja może zostać podjęta dopiero po wyborze nowego premiera, co sugeruje, że kolejne miesiące będą okresem niepewności i spekulacji dotyczących terminu i warunków Brexitu.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI