W specjalnym namiocie „Polska Smakuje” przygotowano deski serów, wędlin, kabanosów, warzyw i owoców leśnych. Ale także tradycyjne polskie słodycze. Dodatkowo Fundusz Promocji Mięsa Wieprzowego razem z Ogólnopolskim Stowarzyszeniem Przetwórców i Producentów Produktów Ekologicznych „Polska Ekologia” przygotowali niecodzienną promocje polskiej żywności. Przez cały tydzień ponad 46-tys. uczestników z 6 kontynentów miało możliwość zapoznania się z polskimi markami i polskimi produktami.
Agbannaoag i Tugade pochodzą z Filipin. Przyjechali na 24. Światowe Jamboree. I dopiero tutaj odkryli polską kuchnię. Jak im smakowała i jakie są ich odczucia?
– Kabanosy. To chcemy zabrać do Manili. Bardzo podobny smak do naszych kiełbasek. Te są zdecydowanie bardziej twarde i ciekawsze w smaku. Idealnie nadają się na przekąski. U nas używa się o wiele więcej ostrych przypraw.
– Zaskoczyły nas ogórki. Nie sądziliśmy, że można je przygotować w kilku różnych formach. Chociaż każda z nich jest niesamowita. Wasza kuchnia jest zupełnie inna od naszej. Ale jest na tyle fascynująca, że z chęcią byśmy ją dołączyli do naszego jadłospisu.
Alima i Agalega pochodzą z Mauritiusa. Koledzy powiedzieli im, że warto przyjść spróbować polskich smakołyków. Teraz są największymi fankami „Polish Food” na całej wyspie.
– Bardzo bym chciała, żeby żywność o takiej jakości była codziennie tutaj na śniadanie (śmiech). W USA wszystko jest tak wielokrotnie przetwarzane i sztuczne, że wasze jedzenie jest na Jamboree prawdziwym zbawieniem. Chociaż nie ukrywam, że nie wiedziałam jak podejść do marynowanej papryki czy czosnku. Kabanosy wzięłam dla całej swojej rodziny. Niech zobaczą, jak się robi dobre mięso (śmiech)
– Grzyby w occie. Na początku bałam się, że się zatruje. Ale one są wyśmienite do każdego obiadu. Wzięłam sobie słoik, bo myślałam, że będę miała do końca wyjazdu. Zjadłam do pierwszego lunchu (śmiech). Nie wiem, czy Polacy dadzą nam więcej. Kolejki do Waszego namiotu są takie, że trzeba przychodzić ze śpiworem.
Diego jest nauczycielem fizyki w Boliwii. Ale też zapalonym harcerzem. Każdą wolną chwilę spędza ze swoimi podopiecznymi. I to oni przyprowadzili go, by poznał polską kuchnię.
– Każdy zaczyna tutaj od kabanosów. I mało kto wie, ale w La Paz jest polski sklep i tam można kupić właśnie takie rarytasy jak tutaj. Kabanosy już kiedyś jadłem, bo polski kolega często je przynosił. Rzeczywiście jest to smaczne. Długo może leżeć. Nie psuje się. Dobre do piwka (śmiech). Moim podopiecznym najbardziej smakowały słodycze. Były zdziwione, bo niby na stołówce mają czekoladowe ciastka i u was są. Tylko te amerykańskie to przy waszych nawet chwili nie leżały. W Polsce używacie prawdziwej czekolady, prawdziwego kakao. Dzieci to kochają. W USA wszystko jest substytutami. Gdybyście masowo weszli na amerykańskie rynki, to zdeklasowalibyście ich swoją jakością. Dziwie się, że macie tak dobre jakościowo produkty, a ciężko jest je znaleźć na półkach w markecie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.