Nie ma wątpliwości, że koronawirus ma wpływ na sytuację wielu firm. Informowaliśmy m.in. o opóźnieniach dostaw Tesli, paraliżu światowego handlu z powodu blokady chińskich portów, czy przestoju w największej motoryzacyjnej fabryce świata. Pracę swoich restauracji w Chinach zawiesili tacy giganci jak KFC czy Starbucks. Do Chin nie latają żadne większe linie lotnicze. Przykłady można mnożyć, ale jaka naprawdę jest skala utrudnień spowodowanych w biznesie przez koronawirus? Przyjrzeli się temu eksperci z Dun & Bradstreet.
Analitycy zauważają, że choroba zaatakowała w chińskich prowincjach ściśle powiązanych z globalną siecią biznesową. Prawie połowa firm posiadających udziały w rejonach dotkniętych najbardziej chorobą, ma swoje siedziby w Hongkongu (49 proc.), 19 proc. w USA, 12 proc. w Japonii, a 5 proc. w Niemczech. Co najmniej 51 tys. firm z całego świata, w tym 163 znajdujące się na liście 1000 magazynu Fortune, ma jednego albo więcej bezpośredniego dostawcę bądź dostawcę „pierwszego ogniwa” w rejonie dotkniętym epidemią. Z badań wynika, że epidemia koronawirusa, a co za tym idzie – kwarantanna i praktyczne odcięcie wielu regionów Chin, może mieć wpływ na 5 mln przedsiębiorstw na całym świecie.
W raporcie Dun & Bradstreet podkreślono, że pięć głównych sektorów, w ramach których skupione jest 80 proc. przedsiębiorstw funkcjonujących na terenie dotkniętych koronawirusem regionów, to: usługi, handel hurtowy, produkcja, handel detaliczny i usługi finansowe. Prowincje takie jak Guangdong, Jiangsu, Zhejiang, Beijing i Shandong odpowiadają za 50 proc. zatrudnienia w Chinach i 48 proc. handlu w Chinch. Gospodarka chińska to około 20 proc. światowego PKB.
Agencja Moody's o koronawirusie
W opublikowanej w poniedziałek nocie badawczej agencja Moody's zrewidowała globalną prognozę wzrostu gospodarczego o 0,2 punktu procentowego, zakładając, że gospodarki G-20 będą rosły w tempie 2,4 proc. w skali roku, a Chiny – 5,2 proc. Prognoza Moody's zakłada, że rozprzestrzenianie się wirusa uda się powstrzymać do końca pierwszego kwartału, a w drugim kwartale tego roku możliwe będzie "przywrócenie normalnej aktywności gospodarczej".
Analitycy Moody's przestrzegają jednak, że wpływ na gospodarkę światową byłby „poważny”, gdyby nie zmniejszyło się tempo rozprzestrzeniania się choroby. – Istnieją już dowody, choć anegdotyczne, że łańcuchy dostaw są zakłócane, również poza Chinami. Co więcej, dłuższe przerwy w dostawach w Chinach miałyby globalny wpływ, biorąc pod uwagę znaczenie kraju i jego wzajemne powiązania z innymi krajami w ramach gospodarki światowej – komentował wiceszef agencji Moody's Madhavi Bokil.
Czytaj też:
Producenci gier świętują. Powodem jest... koronawirus