Lufthansa to największa europejska linia lotnicza. Zatrudnia na całym świecie 135 tys. osób.
Pracę straci 26 tys. a więc 16 proc. całego personelu. Połowa pracowników, którzy zostaną zwolnieni, to osoby z Niemiec.
Lufthansa to holding, który ma w swoim portfolio samą Lufthansę, Swiss Air, Brussel Airlines, Austrian Airlines i Eurowings.
Zaledwie półtora tygodnia temu, na początku czerwca prezes Grupy Lufthansa Carsten Spohr mówił o zwolnieniach na poziomie 10 tys. osób. Okazało się, że to zdecydowanie za mało, żeby firma stanęła na nogi.
Ruch lotniczy jest przywracany, ale Europejczycy bądź latają mało, bądź w ogóle nie chcą latać. Turystyka – w Europie wciąż jest mnóstwo ograniczeń – nie pomaga lotnictwu.
Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) twierdzi, że 2020 r. będzie najgorszym rokiem w całej historii cywilnego lotnictwa pasażerskiego. Łączne straty całego lotnictwa mają wynieść 84 mln dolarów. Przychody linii lotniczych mają wynieść maksymalnie 419 mld dolarów. W 2019 roku linie lotnicze zanotowały 838 mld dolarów przychodu.
Jeden dzień lockdownu i uziemienia kosztował branżę 230 mln dolarów.
Firmy będą wrażliwe finansowo także w 2021 r. Konkurencja będzie także bardziej intensywna – powiedział dyrektor generalny IATA Alexandre de Juniac.
Wracając do Lufthansy, firmie kończy się gotówka. Musi zwalniać, bo „bez znacznej redukcji kosztów osobowych zepsujemy możliwość udanego startu działalności i zaryzykujemy osłabieniem firmy” – jak powiedział dyrektor działu HR Lufthansy Michael Niggemann.
Lufthansa sprzeda 100 z prawie 800 samolotów. Już dostała od państwa 9 miliardów euro, w zamian za 20 proc. akcji. Może dostać kolejne miliardy, za kolejne 5 proc.
Czytaj też:
Lufthansa wraca do latania. Wśród pierwszych kursów Warszawa i KrakówCzytaj też:
Lufthansa przywraca loty do i z Polski. Dokąd polecimy z Krakowa i Warszawy?