Ustawę o podatku cukrowym uchwalił parlament, a podpisał prezydent. Z różnymi wyłączeniami ma obowiązywać od 1 stycznia 2021 roku. Nakłada opłaty na napoje słodzone (także słodzikiem), energetyki i „małpki” – alkohol sprzedawany w butelkach do 300 ml.
Ustawodawcy prowadzili podatek cukrowy motywowani zdrowiem Polaków. Podatek ma podnieść ceny produktów płynnych bogatych w cukier, a w konsekwencji zachęcić nas do ograniczenia ich spożycia. Pieniądze uzyskane z podatku cukrowego mają zasilić budżet Narodowego Funduszu Zdrowia.
Tymczasem, jak pisze „Rzeczpospolita”, „sposób wprowadzenia ustawy urąga standardom”.
Periodyk pisze o błędach prawnych. Ustawa została opublikowana 31 sierpnia w Dzienniku Ustaw z datą wsteczną, 1 lipca. Po chwili opublikowano inną, powiązaną z nią ustawę o zwalczaniu COVID-19, która przesuwa wejście w życie podatku cukrowego na 1 stycznia 2021 roku.
„Rz” pisze, że nie wiadomo jak rozliczać nowy podatek. Przepisy upoważniające do robienia tego przez Ministerstwo Finansów zostały bowiem usunięte. Gazeta zapytała nawet o zawiłości prawne resort finansów, ale ten odesłał ją do… Ministerstwa Zdrowia.
Wątpliwości jest zresztą więcej, w tym ta: dlaczego podatek cukrowy trzeba uiszczać za napoje zawierające nie cukier, ale substancje słodzące (tzw. słodziki).
Tymczasem prawnicy podnoszą, że ustawa cukrowa jest wadliwa z prawnego punktu widzenia i jako taka rodzi możliwość kwestionowania jej przez obłożonych daniną przedsiębiorców. „Rz” cytuje Annę Hlebicką-Józefowicz, adwokata w kancelarii DZP: „Przy wprowadzaniu podatku cukrowego wielokrotnie naruszono tryb ustawodawczy i zasady prawidłowej legislacji. […] przedsiębiorcy będą kwestionować legalność tego podatku ze względu na niekonstytucyjny tryb jego wprowadzenia”.
Czytaj też:
O ile zdrożeją „małpki”, cola i energetyki? Wiadomo już kiedy podwyżka