Propagandowe show Łukaszenki za pieniądze z Unii Europejskiej. Polski dyplomata zaalarmował Komisję Europejską

Propagandowe show Łukaszenki za pieniądze z Unii Europejskiej. Polski dyplomata zaalarmował Komisję Europejską

Aleksandr Łukaszenka
Aleksandr ŁukaszenkaŹródło:Newspix.pl
Pieniądze, które Unia Europejska przekazuje narodowym komitetom Czerwonego Krzyża, trafiają do organizacji powiązanych z reżimem Aleksandra Łukaszenki. Polski dyplomata poinformował o ryzyku nienależytego wykorzystania pieniędzy Komisję Europejską.

Kilkanaście dni temu Komisja Europejska poinformowała o przeznaczeniu 700 tysięcy euro na pomoc migrantom, którzy próbują przedostać się na teren Polski. Środki mają zostać przeznaczone na zakup żywności, produktów higienicznych, koców i leków. Pieniądze mają być wypłacane transzami, a ich dysponentem została Międzynarodowa Federacja Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca (IFRC).

Do kogo trafiają pieniądze z Unii Europejskiej?

Polscy dyplomaci alarmują, że część pieniędzy trafia do organizacji bezpośrednio powiązanych z białoruskim reżimem. W skład wspomnianej powyżej Federacji wchodzi wiele organizacji. Najbardziej rozpoznawalną jest Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża z siedzibą w Genewie, który prowadzi swoje działania nieprzerwanie od 1863 roku. Są też narodowe komitety Czerwonego Krzyża, które państwach niedemokratycznych są instytucjami fasadowymi, przedłużeniem instytucji reżimu. Pieniądze, które Unia Europejska przeznacza na poprawę warunków, w jakich przebywają ściągani przez Łukaszenkę ludzie, trafiają więc do kontrolowanych przez niego instytucji.

Cytowany przez PAP Andrzej Sadoś, Stały Przedstawiciel Polski przy UE, zapewnił, że poruszył ten temat w rozmowie z unijnym komisarzem ds. zarządzania kryzysowego Janezem Lenarcziczem.

– W ostatnich dniach kilkukrotnie poinformowałem Komisję Europejską i dyplomatów państw członkowskich, że reżim białoruski wykorzysta środki unijne dla celów propagandowych i ataku na UE – powiedział.

Łukaszenka przedstawił imigrantom swoją wersję wydarzeń

W piątek 26 listopada doszło do takiej właśnie akcji propagandowej. Prezydent odwiedził centrum logistyczne, w którym przebywa około 2 tysięcy osób. W oficjalnym komunikacie podano, że celem wizyty było spotkanie z przedstawicielami Czerwonego Krzyża oraz kontrola punktu dystrybucji żywności. Przy tej okazji białoruski przywódca wygłosił także krótkie przemówienie do osób, które trafiły do ośrodka.

Przekonywał słuchaczy, że to Polacy eskalują problem na granicy, gdyż nasze władze chcą relacjami z przejść odwrócić uwagę opinii publicznej od wewnętrznych problemów.

– Chciałbym zwrócić się do narodu niemieckiego (...)Zabierzcie, proszę, tych ludzi do siebie. Dwa tysiące ludzi to nie jest wielki problem dla Niemiec i kanclerz Merkel pogodziła się z tym, ale wszystko blokują Polac y– mówił też Łukaszenka, cytowany przez „Rzeczpospolitą”.

Tymczasem od wielu tygodni to Łukaszenka jest oskarżany o prowokowanie niebezpiecznych sytuacji. Władze Białorusi najpierw zniosły wizy dla obywateli wielu krajów Bliskiego Wschodu i Afryki i umożliwiły im wjazd pod pozorem wycieczki, a później funkcjonariusze z granicy uniemożliwiali tym ludziom powrót na lotnisko i wylot do domu. Polskie władze od dawna określają działania Mińska jako wojnę hybrydową, czyli próbę wywołania konfliktu w łonie Unii Europejskiej.

Czytaj też:
Alaksandr Łukaszenka odwiedził migrantów. Stanisław Żaryn: Wizyta zamieniła się w spektakl nienawiści

Źródło: PAP / Rzeczpospolita