We wtorek zaprezentowany został projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach zapewniających możliwość prowadzenia działalności gospodarczej w czasie epidemii COVID-19. Projekt zawiera zapowiadaną od lata regulację, zgodnie z którą pracodawcy będą mogli weryfikować, czy pracownicy są zaszczepieni. Początkowe obietnice zakładały, że pracodawca będzie mógł żądać okazania certyfikatu zaszczepienia, ale ten pomysł nie spotkał się z akceptacją wszystkich posłów Zjednoczonej Prawicy, w rządzie również były wokół tego tarcia.
To nie są postanowienia, o których mówił Adam Niedzielski
Ostatecznie projekt ustawy wyszedł nie z Ministerstwa Zdrowia, a od posła Czesława Hoca, który na początku listopada zapowiedział złożenie go w Sejmie. W projekcie znalazł się zapis mówiący o tym, że pracodawca będzie mógł skierować pracownika na test na obecność koronawirusa. Z testów będą zwolnione osoby zaszczepione i mające status ozdrowieńca.
Autor projektu ma nadzieję, że uciążliwość, jaką jest regularne robienie testów (według wskazań pracodawcy), zachęci niezaszczepionych do zaszczepienia się. W projekcie jest również mowa o tym, że przedsiębiorcy będą mogli oczekiwać od wchodzących przedstawienia certyfikatu zaszczepienia lub negatywnego testu na koronawirusa. W razie odmowy potraktują klienta jak osobę niezaszczepioną i odmówią wpuszczenia, jeśli wewnątrz będą już przekroczone limity osób.
Minister wyszedł przed szereg, gdy mówił o obowiązkowych szczepieniach
W wielu miejscach zaprezentowany we wtorek projekt – który jest już po pierwszym czytaniu w Sejmie – nie jest zbieżny z zapewnieniami ministra Adama Niedzielskiego sprzed zaledwie tygodnia. Minister mówił wtedy, że od marca obowiązkowo będą musieli zaszczepić się pracownicy ochrony zdrowia, nauczyciele i funkcjonariusze służb mundurowych. Projekt ustawy nie wspomina o tym ani słowem. Przeoczenie w tak ważnej sprawie? Można podejrzewać, że to celowe. Pomysł obowiązkowych szczepień nie cieszy się w rządzie pełnym poparciem. Entuzjastą nie jest minister edukacji Przemysław Czarnek, który tak mówił w studiu Polsatu: „Jestem zwolennikiem racjonalnej promocji. Natomiast nie przyjmuję do wiadomości chamskiej retoryki, tępej agitacji w postaci „ciemnogród”, „średniowiecze”. To jest obrażanie ludzi, którzy z jakichś powodów mają lęki” – wyjaśniał.