Krystyna Romanowska, „Wprost”: Jak w tej chwili, z perspektywy rozpoczynającego się drugiego tygodnia wojny, wygląda sytuacja energetyczna Polski?
Adam Błażowski: Jesteśmy bardzo uzależnieni od rosyjskiej ropy i gazu. Dobra wiadomość jest taka, że Rosja raczej nie będzie skwapliwie zakręcać kurka, bo dla niej są to także realne straty finansowe, jest zależna od sprzedaży tych surowców do Europy. Na szczęście, w październiku, po uruchomieniu Baltic Pipe będziemy bardziej samowystarczalni. Natomiast nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby zmienili zdanie i nie chcę prorokować. Dość powiedzieć, że czekałyby nas spore niedobory, bo każdy kryzys logistyki uzależnionej od paliw kopalnych, uderza we wszystkie dziedziny gospodarki. I bez tej wojny doświadczamy już pewnych ograniczeń wraz komplikacjami pandemicznymi. Naprawdę złym scenariuszem będzie zarzucenie polityki klimatycznej.
Boję się, że w obliczu wojny – pojęcie „polityka klimatyczna” brzmi cokolwiek abstrakcyjnie.
Ale to właśnie ona jest kluczem do wyjścia z kryzysu energetycznego, jaki nas czeka. Ten może nadejść, jeżeli nie postawimy na tanie, niskoemisyjne źródła energii ze znaczącym udziałem atomu włącznie. Nie możemy poprzez fake newsy na nowo „przestraszyć się atomu” lub zarzucić całkiem rozwój źródeł odnawialnych. Byłoby to bardzo na rękę Putinowi, który chce nas dalej uzależniać od paliw kopalnych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.