Rosną ceny limonek. Meksykańskie kartele terroryzują rolników

Rosną ceny limonek. Meksykańskie kartele terroryzują rolników

Limonki
Limonki Źródło:Shutterstock
Limonki zdrożały o 350 proc. – podaje amerykański Business Insider. Winna jest susza, ale nie tylko. Meksykańskie kartele terroryzują rolników i dyktują ceny.

Na początku roku ceny limonek na światowych rynkach były trzykrotnie wyższe, niż zazwyczaj. W tej chwili, jak podaje amerykański Business Insider, urosły już o 350 proc.

Susza i wichura

Problemy ze zbiorami limonek to między innymi efekt pogody. A ta meksykańskich farm ostatnio nie oszczędzała. Najpierw nawiedziła je susza, potem powódź, która zniszczyła wiele drzew i silne wiatry, łamiące gałęzie i niszczące dojrzałe owoce.

– Na szczęście nasza plantacja nie doświadczyła ekstremalnie wysokich temperatur. Gdyby tak było, stracilibyśmy wszystkie zbiory – mówi amerykańskiemu Business Insiderowi Antonio Velasquez, plantator limonek z Veracruz w Meksyku.

Haracz od rolników

Największym problemem, z jakim zmagają się meksykańscy plantatorzy, nie jest jednak pogoda, a przestępcy. Kartele narkotykowe i gangi od lat terroryzują rolników ze wschodnich regionów, wymuszając od nich haracze. Teraz przenoszą się na zachód.

Obecnie w stanie Michoacán, na którego terenie produkuje się najwięcej limonek w całym Meksyku, trwa wojna między kartelem Jalisco New Generation a koalicją lokalnych kartelów znaną jako United Cartels. Ten pierwszy z nich, aby zdobyć odpowiednie środki do prowadzenia konfliktu, postanowił zmusić rolników na terenie wspomnianego stanu do ograniczenia produkcji limonek.

Działanie okazało się bardzo skuteczne. Groźbami, blokadami dróg, czy nawet niszczeniem transportów kartel doprowadził do znacznego ograniczenia podaży owoców nie tylko na lokalnym rynku, ale i na świecie. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych.

Dzięki ograniczeniu popytu wzrosła cena owoców, co z kolei sprawiło, że bandyci mogli ściągać z rolników większe haracze. Efekt jest taki, że w największym meksykańskim stanie produkującym limonki wiele farm jest pustych, bo rolnicy, czując się zagrożeni, porzucili swój biznes.

– Myślę, że to największy problem, jeszcze większy, niż zmiany klimatu – mówi Antonio Velasquez. – Chcemy po prostu żyć i pracować w spokoju.

Czytaj też:
Norwegia zyskuje na wojnie. „The Economist” pisze o nieprzyzwoitych zyskach

Źródło: Business Insider