Pekin nie chce Starlinka. Ma własny system

Pekin nie chce Starlinka. Ma własny system

Elon Musk
Elon Musk Źródło:Shutterstock

Elon Musk powiedział „Financial Times”, że chiński rząd nie chce, aby sprzedawał swoją satelitarną usługę internetową Starlink w Chinach.

„Musk mówi, że Pekin wyraźnie wyraził swoją dezaprobatę dla jego niedawnego wprowadzenia Starlink, systemu komunikacji satelitarnej SpaceX na Ukrainie, aby pomóc wojsku obejść odcięcie Internetu przez Rosję” – czytamy w najnowszym felietonie „Lunch with the FT”.

„Mówi, że Pekin szukał zapewnień, że nie będzie sprzedawał Starlink w Chinach” – czytamy w artykule.

Chiny mają własny system

Chiny w ostatnich latach kładą większy nacisk na tworzenie własnej technologii, w tym w przemyśle lotniczym. Krajowi giganci telekomunikacyjni, tacy jak China Mobile i Huawei pomogły Chinom osiągnąć jedną z najwyższych penetracji internetu 5G na świecie.

Ponadto w 2020 r. Chiny ukończyły własny system komunikacji satelitarnej Beidou. System ten rywalizuje z należącym do rządu USA systemem GPS (Global Positioning System).

Chiński biznes Muska

Miliarder nie odpowiedział na pytania o to, czy zgodził się na prośbę chińskich władz. Elon Musk musi zachować ostrożność i nie skłócić się z Pekinem, bo aż 20 proc. przychodów jego największego biznesu – Tesli – pochodzi właśnie z Chin, w tym z wielkiej fabryki w Szanghaju.

Musk i polityka

Ostatnio amerykański miliarder, znany z kontrowersyjnych pomysłów, znów zaszokował. Tym razem swoimi propozycjami na „rozwiązanie” problemów międzynarodowych.

Najpierw stwierdził, m.in., że nielegalnie anektowany w 2014 r. Półwysep Krymski jest częścią Rosji. Niedwuznacznie odmówił także Ukrainie prawa do decydowania o przystąpieniu do NATO.

„Pokój między Ukrainą a Rosją [zapewnią – red.]: ponowne wybory w anektowanych regionach pod nadzorem ONZ – Rosja odchodzi, jeśli taka jest wola ludu; Krym formalnie należy do Rosji, tak jak jest od 1783 roku (do pomyłki Chruszczowa); zapewnione zaopatrzenie w wodę na Krymie; Ukraina pozostaje neutralna” – czytamy we wpisie Muska.

W odpowiedzi na te słowa były ambasador Ukrainy w Niemczech, Andrij Melnyk, kazał mu „sper*****”, twierdząc, że to jego „najbardziej dyplomatyczna odpowiedź”.

Kilka dni później w wywiadzie dla FT miliarder stwierdził, że władze w Pekinie powinny uzyskać część kontroli nad Tajwanem. Miałoby to polegać na tym, że wyspa stałaby się specjalnym regionem administracyjnym Chin, w którym obowiązywałyby „bardziej łagodne” zasady, niż ma to miejsce w przypadku Hongkongu. Dodajmy, że w 2019 r. Chiny brutalnie ograniczyły autonomię tego specjalnego regionu administracyjnego.

Zdecydowana większość mieszkańców Tajwanu stanowczo sprzeciwia się przejściu pod zwierzchność rządu w Pekinie. Nie popiera tego także żadna licząca się siła na tajwańskiej scenie politycznej.

„Tajwan sprzedaje wiele produktów, ale nasza wolność i demokracja nie są na sprzedaż” - napisała na Twitterze Hsiao Bi-Khim, pełniąca de facto funkcję ambasadora Tajwanu w USA.

Czytaj też:
Jednak będzie proces. Twitter nie ufa Muskowi
Czytaj też:
Pierwsza elektryczna ciężarówka Tesli w końcu trafi na rynek. Będzie dostarczać czipsy i Pepsi