Pracownicy brytyjskiej służby cywilnej to kolejna grupa zawodowa, która przyłącza się do trwających od czerwca protestów. Urzędnicy domagają się wzrostu płac, wyższych emerytur, bezpieczeństwa pracy i rezygnacji z ogłoszonych w sierpniu cięć w odprawach dla zwalnianych. Protest poparło 100 tys. osób, zrzeszonych w związku zawodowym PCS.
„Nasi członkowie wypowiedzieli się i jeśli rząd ich nie posłucha, nie będziemy mieli innego wyjścia, jak rozpocząć przedłużający się program akcji protestacyjnej sięgający każdego zakątka życia publicznego. Urzędnicy służby cywilnej chętnie i sumiennie odegrali istotną rolę w utrzymaniu kraju w ruchu podczas pandemii, ale już dość tego” — oświadczył sekretarz generalny PCS Mark Serwotka.
To, jak ostatecznie będzie wyglądać protest, związek ma ogłosić 18 listopada.
Protesty w Wielkiej Brytanii
W związku z trudną sytuacją ekonomiczną w kraju coraz więcej grup zawodowych w Wielkiej Brytanii organizuje protesty. Od czerwca na ulice wyszli już m.in. pracownicy portów przeładunkowych i prawnicy sądowi. Cały czas protestują pielęgniarki i kolejarze. W czwartek odbył się szósty w tym roku protest pracowników londyńskiego metra.
Brytyjski kryzys
Brytyjska gospodarka skurczyła się w trzecim kwartale po raz pierwszy od początku zeszłego roku, co sugeruje, że kraj wszedł w trwającą recesję. Produkt krajowy brutto spadł o 0,6 proc. między sierpniem a wrześniem, podał w piątek Urząd Statystyczny, co jest większym spadkiem niż 0,4 proc. prognozowane przez ekonomistów ankietowanych przez agencję Reutera.
Wraz z kurczeniem się gospodarki w sierpniu, produkcja spadła o 0,2 procent między drugim a trzecim kwartałem, co jest pierwszym spadkiem kwartalnym od ponad roku.
Czytaj też:
Tysiące Brytyjczyków wyszło na ulice Londynu. Chcą ponownego przyłączenia do Unii EuropejskiejCzytaj też:
Michał Kołodziejczak wyrzucił Mariannę Schreiber z manifestacji. Wywiązała się awantura