Eliza Olczyk, „Wprost”: Co pana zaskoczyło w mijającym roku?
Robert Gwiazdowski: Wojna. Co prawda już w 2014 r. zmieniłem całkowicie moje podejście do Rosji. Wcześniej wydawało mi się, że z nimi można robić interesy. Robiliśmy je zresztą. Po upadku Związku Radzieckiego kupowaliśmy od Rosji ropę naftową, która była tańsza niż od innych dostawców i nasz Orlen na tym korzystał. Natomiast zajęcie Krymu i Donbasu, a także towarzysząca temu narracja, która ludziom w moim wieku musiała przypomnieć narrację komunistów, sprawiły, że straciłem zaufanie do Rosjan.
Ale mimo wszystko nie spodziewałem się, że zdecydują się na wojnę z Ukrainą, w pełniej skali i z ogromnym okrucieństwem. W porównaniu z tą wojną wszystkie inne sprawy schodzą na drugi plan.
Czy postawa Chin w tym konflikcie, taka niby z dystansem, ale w gruncie rzeczy aprobująca poczynania Kremla, była do przewidzenia?
Oczywiście. Gdyby nie werbalna akceptacja Chin dla agresji rosyjskiej, to nie byłoby dostaw broni do Rosji, np. irańskich dronów. Gdyby Chińczycy potępili ostro Putina, to wojna mogłaby się dużo szybciej skończyć. Moim zdaniem już by dogorywała.
Ukraińcy od początku stawiali Rosji zacięty opór. Spodziewał się pan takiego rozwoju sytuacji?
Nie. Poziom antyrosyjskiej determinacji Ukraińców bardzo mnie zaskoczył. Ale jeszcze bardziej zaskoczyła mnie słabość Rosji. Daliśmy się wszyscy zwieść opowieściom o potężnej Armii Czerwonej, fantastycznie uzbrojonej, która czeka w gotowości bojowej, żeby ruszyć na wojnę. A zobaczyliśmy po prostu degrengoladę.
Natomiast zaskakujące było twarde poparcie Amerykanów dla Ukraińców. W odróżnieniu od głównych graczy Unii Europejskiej, którzy byli przymuszani do solidarności z Ukrainą, Amerykanie zaangażowali się w tę wojnę bardzo mocno. Rzecz jasna wynika to z faktu, że rękami Ukraińców osłabiają największego sojusznika Chin, czyli Rosję. I tę wojnę prowadzą właściwie za darmo.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.