Chińska kroplówka Kremla. Azjatycka potęga utrzymuje rosyjską gospodarkę przy życiu

Chińska kroplówka Kremla. Azjatycka potęga utrzymuje rosyjską gospodarkę przy życiu

Władimir Putin i Xi Jinping
Władimir Putin i Xi JinpingŹródło:PAP/EPA / SPUTNIK POOL
Rosyjska agresja na Ukrainie trwa już niemal rok. Mimo szerokiej odpowiedzi sankcyjnej ze strony Zachodu Kreml nadal jest w stanie finansować swoją machinę wojenną. Robi to nie tylko ze zgromadzonych zapasów.

Nie wszystkie kraje świata postanowiły potępić Rosję za wywołanie pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Mimo tego, że cywilizowane państwa Zachodu nakładają na Kreml kolejne pakiety sankcji gospodarczych, to część rządów szuka w tym okazji do zawarcia korzystniejszych umów.

Rosyjska gospodarka miała upaść

Historia pokazuje, że prowadzenie działań wojennych na tak dużą skalę może być niezwykle obciążające dla gospodarek. Szczególnie takich, które nie są w stanie przestawić się masową produkcję broni i uzbrojenia.

Według najnowszych analiz Banku Światowego rosyjska gospodarka znajduje się obecnie w recesji. Na koniec 2022 roku PKB miało spaść o 4,5 proc.

Rosja tuż przed wywołaniem wojny w Ukrainie miała pozycję europejskiego hegemona energetycznego. W gaz i ropę naftową, a także węgiel sprzedawane przez Kreml zaopatrywała się większość krajów Unii Europejskiej, w tym jej największe gospodarki na czele z Niemcami. Agresja na naszego wschodniego sąsiada wywróciła ten ugruntowany przez dekady współpracy porządek w Europie. Unia Europejska wprowadziła już dziewięć pakietów sankcji (10. jest w przygotowaniu), embargo na rosyjską ropę naftową, gaz i węgiel, a także przejmuje europejskie aktywa Gazpromu i innych koncernów.

Chiny utrzymują Rosję przy życiu

Odcięcie Rosji od dotychczasowych źródeł finansowania miało sprawić, że nie będzie ona miała środków na finansowanie machiny wojennej. Ten cel wielokrotnie podkreślała m.in. szefowa Komisji Europejskiej Ursula Von der Leyen i wielu liderów państw członkowskich. Wojna jednak trwa, a wielu ekspertów twierdzi, że nie należy się spodziewać jej szybkiego końca.

Rosję ratują bowiem kraje, które do rozpoczęcia wojny współpracowały z nią gospodarczo, ale na dużo mniejszą skalę. Przykładem mogą być Indie, które jeszcze w 2021 roku sprowadzały z Rosji zaledwie 2 proc. swojego zapotrzebowania na ropę naftową. „Okazja”, która pojawiła się na rynku po wprowadzeniu embarga na surowiec od Rosneftu, bardzo te proporcje zmieniła. Obecnie tańszy surowiec od agresora stanowi już niemal 25 proc. krajowego zapotrzebowania.

Jednak to nie Indie są główną nadzieją dla rosyjskiej gospodarki. Lider jest zdecydowanie inny. Są nim Chiny.

Zakupy, dostawy i alternatywa dla dolara

Jak wylicza CNN, chińskie zaangażowanie jest dla Kremla kluczowe. Nie chodzi tylko o kupowanie rosyjskich paliw konwencjonalnych, ale także dostawy niezbędnych surowców i zabezpieczenie gospodarcze.

To bowiem nie kupowanie od Rosji, a sprzedawanie jej towarów wydaje się kluczowe. Kreml, dzięki sankcjom, został odcięty od możliwości zakupu kluczowych m.in. dla przemysłu zbrojeniowego towarów. Chiny przyszły tu z pomocą. Towary z Państwa Środka zastąpiły też część marek, które zniknęły z rosyjskich sklepów.

Zmieniła się także główna waluta, która stanowi zabezpieczenie finansowe dla rosyjskiego budżetu i firm. Dolara zastąpił chiński juan, co jeszcze bardziej ma podkreślić przywiązanie gospodarcze do Azji.

Ważny jest także aspekt polityczny. Chiński rząd, jako jeden z niewielu, nie odwrócił się od Kremla. Otwarcie mówi się także o tym, że w kwietniu lub maju do Moskwy na specjalny szczyt ekonomiczny ma przylecieć prezydent Xi Jinping. Byłby to jasny sygnał dla Zachodu, że Chiny nadal zamierzają prowadzić z Rosją „business as usual”, a może nawet zacieśnić partnerstwo gospodarcze.

Czytaj też:
Joe Biden zapowiedział kolejne sankcje „przeciwko elitom i spółkom”
Czytaj też:
Europejski bank pod lupą amerykańskich urzędników. W tle niejasne interesy w Rosji

Opracował:
Źródło: WPROST.pl / CNN