Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek powiedział w rozmowie z „Financial Times”, że pomimo sankcji Rosja nadal zalewa europejskie rynki produktami ropopochodnymi i petrochemicznymi. „Uważam, że sankcje powinny być surowsze. To nie powinien być tylko chwyt poprawiający medialny wizerunek Europy. Rosja nie sprzedaje ropy i gazu ziemnego, ale nadal handluje produktami petrochemicznymi w Europie. Generuje marże nie tylko na węglowodorach, ale również na przetwórstwie. Nie wspominając już o nawozach i innych produktach” – powiedział Obajtek.
Miliony dolarów straty
Prezes polskiego giganta energetycznego szacuje, że zakaz importu taniej ropy z Rosji oznacza dla Orlenu stratę 27 mln dolarów dziennie. Ta strata wynika z różnicy w cenie między ropą Urals, kosztującą obecnie 54 dolary za baryłkę, a ropą Brent, która wyceniana jest na 75 dolarów. Koncerny petrochemiczne nie mogą kupować taniej, rosyjskiej ropy, więc muszą się zaopatrywać w droższą.
„Nie nazwałbym tego stratą: to kwestia niewspierania Rosji. To koszt rynkowy, który dotyczy każdej firmy, która nie importuje ropy z Rosji” – powiedział prezes Orlenu.
Rurociąg do Czech
Mimo sankcji Orlen wciąż kupuje pewne ilości rosyjskiej ropy, które są transportowane rurociągiem do rafinerii w czeskim Litvínovie. Sankcje na dostawy ropy do Unii Europejskiej objęły jedynie surowiec dostarczany drogą morską, ropociągi wciąż mogą legalnie działać.
Do Polski rosyjska ropa już nie płynie. Na początku lutego Rosja zakręciła kurek a od początku marca umowa z Rosnieftem przestałą obowiązywać. Czechy są jednak w trudniejszej sytuacji geograficznej. Bez dostępu do morza nie mogą polegać na dostawach ropy tankowcami z innych niż Rosja kierunków.
„Całkowite zastąpienie rosyjskiej ropy wymaga poprawy logistyki dostaw ropy, nad czym pracujemy z czeskim rządem” – powiedział Obajtek.
Czytaj też:
Rosyjski gaz płynie do Polski. „Nie ma sankcji na poziomie UE”Czytaj też:
Rosja obchodzi własne ograniczenia. Zwiększa eksport ropy