Najbogatsi Amerykanie niszczą nam środowisko. 10 proc. odpowiada za 40 proc. zanieczyszczeń

Najbogatsi Amerykanie niszczą nam środowisko. 10 proc. odpowiada za 40 proc. zanieczyszczeń

Odrzutowiec
Odrzutowiec Źródło:Pixabay
Najbogatsi Amerykanie odpowiadają za 40 proc. emisji przyczyniających się do globalnego ocieplenia. Odpowiada za to nie tylko ich wystawny tryb życia: odrzutowce, wielkie rezydencje, jachty, ale i inwestycje.

„Zwykłemu człowiekowi nie wolno kupić plastikowej słomki, bo zagrażają środowisku, a milionerzy jak gdyby nigdy nic latają odrzutowcami na zakupy w innym mieście” – tak niektórzy komentują kolejne nakazy i zakazy, których celem jest ochrona środowiska. I niestety coś w tym jest. CNN pisze wprost, że najbogatsi Amerykanie są również jednymi z największych trucicieli na świecie – nie tylko ze względu na ich ogromne domy i prywatne odrzutowce, ale także z powodu paliw kopalnych wytwarzanych przez firmy, w które inwestują swoje pieniądze.

Najbogatsi mają niewspółmiernie duży wpływ na globalne ocieplenie

Nowe badanie opublikowane w czasopiśmie PLOS Climate wykazało, że 10 proc. najbogatszych Amerykanów jest odpowiedzialnych za prawie połowę zanieczyszczeń przyczyniających się do globalnego ocieplenia. Naukowcy przeanalizowali zbiory danych obejmujące 30 lat, aby powiązać transakcje finansowe z zanieczyszczeniem węglem. Przyjrzeli się zanieczyszczeniu planety spowodowanemu przez bezpośrednie działania firm, a także zanieczyszczeniom związanym z wpływem firm na klimat na dalszych etapach łańcucha dostaw – na przykład większość emisji firmy naftowej ma miejsce, gdy jej klienci spalają wydobywaną przez nią ropę.

To doprowadziło ich do przekonania, że 10 proc. najbogatszych ludzi w Stanach Zjednoczonych, było odpowiedzialnych za 40 proc. spowodowanego przez człowieka zanieczyszczenia planety spowodowanego przez człowieka. Dochody samego 1 proc. najbogatszych gospodarstw odpowiadało za 15 do 17 proc. zanieczyszczeń.

Podatki mogą uderzyć w trucicieli

W raporcie wskazano także „superemitentów”: należy do nich 0,1 proc. najbogatszych Amerykanów, którzy działają przede wszystkim w branży finansowej, ubezpieczeniowej i górniczej. Wytwarzają około 3000 ton zanieczyszczeń dwutlenkiem węgla rocznie. Tymczasem szacuje się, że ludzie powinni ograniczyć swój ślad węglowy do około 2,3 tony rocznie, aby przeciwdziałać zmianom klimatycznym.

Autorzy raportu wezwali polityków do przemyślenia, w jaki sposób można wykorzystać podatki do walki z kryzysem klimatycznym.

– Podatki od emisji dwutlenku węgla, które koncentrują się na tym, co ludzie kupują – na jedzeniu, samochodach, którymi jeździmy, ubraniach, które kupujemy – „nieproporcjonalnie karzą biednych, mając niewielki wpływ na wyjątkowo bogatych” – powiedział autor raportu Jared Starr, naukowiec zajmujący się zrównoważonym rozwojem na University of Massachusetts Amherst.

W jego przekonaniu rządy powinny skupić się na podatkach skierowanych do akcjonariuszy i inwestycji wysokoemisyjnych. Przeforsowanie takiej zmiany będzie, rzecz jasna, bardzo trudne, bo „najbogatsi mają zwykle nieproporcjonalną władzę polityczną”, uważa Starr. Dostrzega on też, że różne inicjatywy podatkowe, które miały doprowadzić do zmniejszenia zanieczyszczenia środowiska, upadały między innymi dlatego, że nie było „opłacalne politycznie”.

Czytaj też:
To niemieckie firmy przegrzały Odrę? Dziennikarze wpadli na trop
Czytaj też:
Zanieczyszczenie powietrza a otyłość u dzieci. Naukowcy widzą związek

Źródło: CNN