Andrzej Gawron: Biurokracja zabija małe przedsiębiorstwa

Andrzej Gawron: Biurokracja zabija małe przedsiębiorstwa

Andrzej Gawron, poseł PiS
Andrzej Gawron, poseł PiS Źródło:PAP
- Musimy stworzyć takie warunki, żeby nasze firmy przechodziły odpowiednie stopnie rozwoju, z mikro stawały się małymi, z małych średnimi, a potem może w przyszłości dużymi firmami - powiedział w wywiadzie dla Wprost.pl Andrzej Gawron, poseł PiS i przewodniczący podkomisji stałej do spraw mikro, małych i średnich przedsiębiorstw.

Witold Ziomek, Wprost.pl: Jest pan w Sejmie od 2015 roku. Wcześniej był pan politykiem?

Andrzej Gawron, poseł PiS: Zanim w 2015 roku wyborcy mi zaufali i wybrali do Sejmu przez ponad 20 lat prowadziłem firmę telekomunikacyjną. To była firma działająca lokalnie jako, mikro przedsiębiorstwo. Zatrudniałem kilka osób, ale była to firmaprężna, można powiedzieć lokalny lider na rynku.

Ale oczywiście oprócz tego działałem w samorządach, najpierw w mojej rodzinnej gminie Kochanowice, a później na szczeblu powiatowym. Sytuacja zmieniła się w 2010 roku, po katastrofie smoleńskiej. Uznałem wtedy, że Prawo i Sprawiedliwość jako jedyne ugrupowanie stara się przynajmniej tę sprawę rozwiązać, wyjaśnić i jako jedyne upomina się o tych, którzy tam zginęli. Niestety widziałem po stronie rządzących wtedy Polską, szereg zaniedbań. To spowodowało, że chciałem mocniej zaangażować się w politykę tak by nasze państwo było silniejsze, lepiej zorganizowane – taką szansę widziałem w Prawie i Sprawiedliwości.

W 2015 roku trafia pan po raz pierwszy do Sejmu. Czymś pana ta wielka polityka zaskoczyła?

Na pewno mnie zaskoczyła, już na etapie poznawania obowiązków parlamentarzysty, tego jak skomplikowany jest przebieg procesu legislacyjnego, czy choćby tak prostych spraw, jak zapoznanie się z całym kompleksem budynków sejmowych. To był trudny okres kilku miesięcy, żeby się we wszystko dobrze wdrożyć, ale ja poszedłem tam z pewnym konkretnym nastawieniem. Jak już wcześniej mówiłem, wiele lat byłem przedsiębiorcą i zależało mi na tym, żeby jak najwięcej zmian wprowadzić właśnie z myślą o przedsiębiorcach.

Napotkałem w tym zakresie pewną inercję, jeżeli na przykład my jako posłowie zgłaszamy na danej komisji jakieś nowe pomysły rozwiązania to niestety często wstaje urzędnik z danego ministerstwa i mówi, że to jest niemożliwe, bo jeszcze trzeba zmienić inny przepis, bo dyrektywa unijna zabrania – zawsze jest jakiś opór. Trudno jest wprowadzać fundamentalnie nowe mechanizmy, bo często zderzamy się z urzędniczą machiną, jej mimowolną inercją.

Ta inercja, o której pan mówi, w Sejmie jest większa, niż w samorządach?

Jest większa. Ja byłem w samorządach małych, gdzie gmina liczy kilka tysięcy, a powiat ponad 70 tys. osób i ta inercja moim zdaniem jest tutaj mniejsza. Jeżeli ktoś rzeczywiście angażuje się w sprawy powiatu czy gminy to ma dużo większe pole do popisu.

Wracając do mojej pierwszej kadencji Sejmu, to wygłosiłem taką płomienną wypowiedź na posiedzeniu komisji gospodarki, że chciałbym rewolucyjnej zmiany, jeżeli chodzi o przedsiębiorczość. Ta deklaracja zderzyła się potem z twardymi realiami w jakich funkcjonuje pojedynczy polityk, chociaż wiele mniejszych zmian udało się wprowadzić, ale nie w takim zakresie, jak planowałem.

To dlatego zdecydował się pan ponownie kandydować?

Tak. Jak już wspomniałem pracuję w komisji gospodarki i rozwoju, jestem przewodniczącym podkomisji do spraw MŚP i rzemiosła i staram się właśnie tam wypracowywać jak najwięcej pozytywnych rozwiązań.

Po tych doświadczeniach z pierwszej kadencji myślę, że idzie to sprawniej, udało się uchwalić ostatecznie ustawę o fundacji rodzinnej, stanowiącą wsparcie dla zachowania naszego rodzinnego kapitału, czy rozwiązania sukcesyjne dla jednoosobowej działalności gospodarczej. W rozmowie z prezesem Jarosławem Kaczyńskim czy z premierem Mateuszem Morawieckim zawsze podkreślam, że naszym największym kapitałem są przedsiębiorcy, klasa średnia, która naprawdę dzień i noc pracuje ciężko dla rozwoju swoich firm, ale przecież równocześnie zasila nasz budżet i zwiększa PKB naszego państwa.

Niestety biurokracja zabija te małe przedsiębiorstwa, nowe formalne obowiązki, dodatkowe raportowania, szczególnie dotykają te najmniejsze firmy, duże mają swoją księgowość, czy całe zespoły prawne to ułatwia im funkcjonowanie na przeregulowanym rynku.

Musimy stworzyć takie warunki, żeby nasze firmy przechodziły odpowiednie stopnie rozwoju, z mikro stawały się małymi, z małych średnimi, a potem może w przyszłości dużymi firmami.

Mówi pan o wsparciu przedsiębiorców, tymczasem Prawo i Sprawiedliwość co jakiś czas uchwala przepisy, na które przedsiębiorcy narzekają. Mówię choćby o wysokich podwyżkach płacy minimalnej.

To zawsze jest pewien kompromis. Chcemy, żeby minimalna stawka była godna, żeby osoba zatrudniona miała środki pozwalające godnie żyć, ale to jest pewien konflikt interesów. Patrząc na ekonomię swojej firmy, przedsiębiorca zawsze chce jak najmniej pieniędzy wydawać, czy to na zarobki, czy na inne cele, jak składki czy podatki – to są przecież jego koszty.

Tutaj zawsze jest pole do dyskusji. Ja uważam, że dobrym pomysłem jest propozycja rzecznika małych i średnich przedsiębiorców, żeby płaca minimalna była wyznaczana regionalnie. Trzeba by się zastanowić nad takim rozwiązaniem, ale absolutnie jestem też zwolennikiem, żeby pracownicy zarabiali godnie, żebyśmy dochodzili do tych standardów, które są na zachodzie.

A Pana zdaniem zwiększanie płacy minimalnej jest też w interesie przedsiębiorców? No bo jakby nie patrzeć, ono wpływa na wzrost konsumpcji.

To jest system naczyń połączonych i trzeba zawsze dyskutować, żeby wybrać opcję najbardziej optymalną. Spójrzmy chociażby na programy społeczne, które wprowadziliśmy, tak bardzo krytykowane przez opozycję, że wspierają patologię.

My to traktujemy jako inwestycję. Rodziny, które te środki otrzymują, nie wkładają tego do przysłowiowej „skarpety”, tylko inwestują w przyszłość swoich dzieci, wydają na wydatki bieżące – co wspiera, także naszych rodzimych przedsiębiorców.

Czytaj też:
KO obiecuje drugą waloryzację rent i emerytur. Wyliczono, ile mogą zyskać seniorzy

Czy ma pan taką jakąś jedną rzecz, którą w nadchodzącej kadencji chciałby przeprowadzić, by uznać, że była ona udana?

Potrzebujemy rewolucyjnych zmian, jeżeli chodzi o mikro, małą i średnią przedsiębiorczość. Pewne rzeczy udało się przeprowadzić, jak obniżka podatku CIT, czy zwiększenie kwoty wolnej od podatku. Ale ja chciałbym iść w kierunku, maksymalnego uproszczenia sytemu podatkowego. Może niewielki ryczałt od przychodu?

Dobrym przykładem jest tutaj podatek handlowy, który już funkcjonuje i przynosi pieniądze do budżetu. Największe sieci handlowe płacą go od obrotów. Nie ma tutaj miejsca na optymalizację i uciekanie do rajów podatkowych. Przy czym jest to niskie opodatkowanie, na poziomie 1 proc. Podatek prosty, łatwy do obliczenia, nie wymagający nadzwyczajnych kontroli, a dla państwa gwarantujący dochody. Jeżeli taką fundamentalną zmianę udało by się w prowadzić w nadchodzącej kadencji byłoby to spełnienie mojej misji, której podjąłem się w 2015 roku.

Czytaj też:
Mały ZUS ostro w górę. Efekt decyzji rządu
Czytaj też:
Belka: miejmy świadomość, że spadek inflacji może wyhamować