Prognozy i perspektywy 2024

Prognozy i perspektywy 2024

Prognozy i perspektywy 2024
Prognozy i perspektywy 2024 Źródło:Wprost
Po roku szalonych podwyżek nadszedł rok opamiętania. Wyhamuje wzrost cen mieszkań, żywności czy paliw, ale nie ma się co łudzić, że nagle będzie taniej.

Nieruchomości

Mieszkania w największych polskich miastach należą do najdroższych w całej Unii. Tempo wzrostu cen nieruchomości w Polsce jest największe w całej Wspólnocie – wynika z najnowszych danych Eurostatu. Porównując dane kwartał do kwartału, to ceny domów i mieszkań rosną w Unii Europejskiej średnio o 0,8 proc.

Natomiast w Polsce wzrost wynosi rekordowe 4,5 proc. – najwięcej spośród wszystkich państw członkowskich. Takie mordercze tempo ma związek przede wszystkim z „Bezpiecznym Kredytem 2 proc”.. Rządowy program mieszkaniowy, który wystartował w lipcu 2023 roku, polegał na dopłatach dla osób starających się o kredyt hipoteczny. Jednak jego najpoważniejszym skutkiem ubocznym było rozkręcenie popytu na mieszkania, a w konsekwencji wywindowanie ich cen. Czy w 2024 roku ceny nieruchomości będą dalej tak bardzo rosnąć?

Kredyt 2 proc. się skończył, więc zdaniem analityków, przynajmniej na początku tego roku, można się spodziewać ochłodzenia na rynku kredytów hipotecznych. Zapał klientów ostudzą również wysokie stopy procentowe i rekordowe ceny. To wszystko może powodować, że wielu potencjalnych nabywców nowego M odłoży decyzję o zakupie w czasie. Ale czy to oznacza, że nieruchomości po latach wzrostów zaczną nagle tanieć? To wątpliwy scenariusz. Wzrosty dalej będą, choć już nie tak poważne, jak w 2023 roku.

Wyższe ceny będzie dalej napędzać niska podaż nowych mieszkań oraz fakt, że inwestycja w nieruchomości jest już od lat postrzegana w Polsce jako najlepsza lokata kapitału. Wzrosty mogą być za to jeszcze bardziej widoczne w drugiej połowie tego roku. Wtedy ma wejść w życie nowy rządowy program mieszkaniowy. Supertanie kredyty z oprocentowaniem od 0 do 1,5 proc. mogą znów spowodować dramatyczny wzrost cen nieruchomości. O tym, jak będzie on wysoki zdecyduje ostateczny kształt nowego programu, który ma na razie trafić do konsultacji.

Paliwa

Jeszcze pod koniec zeszłego roku kierowcy nie mieli powodów do zmartwień. Analitycy z branżowego serwisu e-petrol.pl donosili, że na większości stacji ceny paliw poszły w dół średnio od dwóch do pięciu groszy mniej za litr w zależności od rodzaju paliwa. Niższe ceny utrzymały się w pierwszych dniach nowego roku i trend spadkowy trwa zresztą nadal. W listopadzie 2023 r. średnia cena benzyny wynosiła ponad 6,5 zł za litr, oleju napędowego ponad 6,7 zł, autogazu prawie 3,1 zł.

Dzisiaj to już odpowiednio 6,23 za Pb95, 6,43 za ON i 2,89 za LPG. Spadki wynoszą więc nawet po kilkadziesiąt groszy na jednym litrze. Ale eldorado może się niedługo skończyć. Eksperci z BM Reflex czy e-petrol.pl zwracają uwagę na zmianę stawki opłaty paliwowej, która wraz z początkiem roku wzrosła o wskaźnik inflacji z pierwszych trzech kwartałów 2023 roku, czyli o ok. 13 proc. To powinno się przełożyć na wzrosty cen od 2 do 5 groszy za litr w zależności od rodzaju paliwa. Na razie uspokaja fakt, że stacje między sobą ostrą konkurują, co sprawia, że wzrostów przy dystrybutorach nie widać. Ale rywalizacja nie potrwa wiecznie. Wpływ na ceny może mieć też sytuacja na Bliskim Wschodzie, która jak na razie nieco się uspokoiła.

Żywność

Ma drożeć, ale już nie w tak szaleńczym tempie, jak w 2023 roku, kiedy wzrosty cen produktów spożywczych sięgały ponad 15 proc. Niektórzy analitycy mówią o podwyżkach na poziomie ok. 6 proc. NBP idzie jeszcze ostrożniej, prognozując wzrost cen o ok. 3 proc. Tragedii więc ma nie być. Podrożeje na pewno nabiał. Głównie z powodu niskich cen skupu mleka. Rolnicy zaczęli więc ograniczać jego produkcję, ale żeby jej całkowicie nie zahamować, spółdzielnie mleczarskie będą musiały podnieść swoje ceny. To z kolei oznacza wzrosty cen na sklepowych półkach. Podrożeje nie tylko mleko czy ser, ale również masło, którego zapasy kurczą się zarówno w polskich, jak i unijnych magazynach.

Chociaż ceny pszenicy i mąki maleją na światowych rynkach, bo w niepamięć odchodzi już widmo atakowania kontenerowców z ukraińskim zbożem przez Rosjan, to pieczywo wcale nie tanieje. Głównie dlatego, że mąka odpowiada zaledwie za ułamek finalnej ceny kilograma chleba. W grę wchodzi wiele innych rosnących kosztów, jak płace pracowników, ceny energii, transportu, opakowań. Presja płacowa nie jest natomiast tak silna w wielkich kombinatach piekarniczych, które dostarczają półmrożone wyroby dla marketów. Ceny takiego pieczywa zdrożeją więc minimalnie. O wiele większych podwyżek należy spodziewać się w mniejszych, lokalnych piekarniach, gdzie chleb dalej pieką piekarze, a nie automaty.

Lepiej dla konsumenta przedstawia się sytuacja w branży mięsnej. Po roku rosnących cen wieprzowiny, pierwsze miesiące 2024 pokazują trend spadkowy. Tanieć ma również drób oraz wołowina, której Polacy nadal jedzą bardzo mało. Mniej powinniśmy również zapłacić za olej. To głównie dzięki świetnym zbiorom rzepaku w minionym roku. Gorzej z oliwą z oliwek, która będzie w tym roku droższa. A to przez suszę, która naraziła na straty rolników z basenu Morza Śródziemnomorskiego. Na pocieszenie i na osłodę, można dodać, że w tym roku potanieć powinien cukier. Na krajowym rynku mamy wciąż jego sporą nadpodaż. Zapewne nie uda jej się w całości wyeksportować, więc trzeba będzie ją sprzedać po niższej cenie na krajowym rynku.

Energia

Chociaż prezes Urzędu Regulacji Energetyki obniżył prawie o jedną trzecią taryfy na sprzedaż energii elektrycznej dla największych operatorów jak PGE, Enea, Tauron czy Energa, to ceny prądu w tym roku ani drgną. Przynajmniej przez pierwszych sześć miesięcy 2024 r., bo o tyle obecny rząd przedłużył zamrożenie cen energii, które trzyma w ryzach rachunki za prąd już od 2022 roku. Polacy zapłacą więc za prąd tyle samo, co rok temu. Podobnie z gazem. Tutaj też obowiązuje zamrożenie cen, które ma obowiązywać do końca czerwca 2024 r. Wzrosną za to opłaty dystrybucyjne. Niewiele, bo o 5 proc. Co z cenami prądu i gazu w drugiej połowie roku?

Wszystko w rękach rządu, który pod koniec pierwszego kwartału 2024 ma przedstawić plan działań co do dalszych działań osłonowych dla konsumentów. Gorzej sytuacja wygląda w przypadku drewna kominkowego czy pelletu. Tutaj ceny poszybują jeszcze bardziej. To za sprawą decyzji o ograniczeniu wyrębów w polskich lasach o 30 proc., którą z początkiem roku podjęło Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Powodem ochrona puszcz i lasów. Ograniczenie wycinki to ograniczenie podaży, więc wzrost cen nie tylko pelletu czy drewna kominkowego, ale też surowca dla producentów okien, mebli czy materiałów budowlanych. Jak na razie wyhamowanie wycinki ma potrwać przez pół roku do czasu wypracowania szerszych rozwiązań w konsultacjach z leśnikami, naukowcami i lokalnymi społecznościami – zapowiedziała minister Paulina Hennig-Kloska.

Opłaty i podatki

W 2024 roku wzrosła nie tylko opłata paliwowa, która prędzej czy później przełoży się na ceny paliw na stacjach. W portfele Polaków uderzą również podwyżki wielu opłat. Gminy w całej Polsce masowo podnoszą stawki za wywóz śmieci. Średnio o kilka złotych od osoby. Z lokalnych opłat wzrosną również podatki od nieruchomości. Średnio o 15 proc. w ogólnopolskiej skali. Wzrośnie opłata uzdrowiskowa, którą turyści dopłacają do urlopu w popularnych kurortach. Wzrośnie wysokość podatku od psa ze 151 zł w 2023 do ponad 173 zł w 2024.

Surowsze będą również kary. Na przykład za brak aktualnej polisy OC. Do tej pory kierowca bez obowiązkowego ubezpieczenia płacił 7 tys. zł. Od tego roku zapłaci 8,5 tys. zł. Zmieni się również sposób naliczania grzywien za opóźnienia w opłacaniu polisy OC. Za okres od 1 do 3 dni kara wyniesie 20 proc. pełnej opłaty czyli ok. 1,7 tys. zł. Jeśli okres braku ubezpieczenia wydłuży się od 4 do 14 dni, kara wzrośnie do połowy pełnej opłaty, czyli już ponad 4,2 tys. zł. Natomiast jeśli bez OC będziemy jeździć dłużej niż dwa tygodnie, to zapłacimy już maksimum, czyli wspomniane 8,5 tys. zł.

Z tegorocznych zmian jakimś pocieszeniem może być inna podwyżka. 500+ stało się 800+. Chociaż 300 zł więcej w portfelu mogą od razu zjeść podwyżki opłat w prywatnych żłobkach i przedszkolach.

Przedsięborcy

Ten rok zaczął się dla nich od zimnego prysznica. W 2024 r. wysokość minimalnego wynagrodzenia wzrosła z 3,6 tys. zł brutto do nieco powyżej 4,2 tys. zł. Wraz ze wzrostem pensji minimalnej posypała się uzależniona od jej wysokości cała gama innych podwyżek. Wzrosła między innymi wysokość składki zdrowotnej, która nie może być niższa niż 9 proc. minimalnego wynagrodzenia, czyli w tym roku wyniesie co najmniej 381,78 zł.

Wzrosły również składki na ZUS. Średnio o 200 zł miesięcznie, co najbardziej odczują ci prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą. Podwyżki obejmą również tych początkujących przedsiębiorców, którzy przez dwa lata mogą korzystać z tzw. małego ZUS-u. Tutaj podwyżka wyniesie ok. 100 zł miesięcznie. Podwyżki obciążą również pracodawców. Do 27,7 zł wzrośnie bowiem stawka godzinowa dla osób pracujących na podstawie umowy zlecenia. A od lipca czeka ich kolejna podwyżka, bo będą musieli płacić co najmniej 28,10 zł za godzinę pracy.

Gry i zakłady

W zeszłym roku przychody Totalizatora Sportowego przekroczyły 52 mld zł. I ten rok ma być równie udany, co poprzedni. Upłynie pod znakiem dalszego dynamicznego rozwoju kanału interaktywnego. To nie tylko platforma do sprzedaży gier liczbowych i loterii pieniężnych na portalu lotto.pl, lecz także jedyne legalne w Polsce kasyno internetowe Total Casino. Łącznie na obu platformach jest zarejestrowanych blisko 2 mln graczy i prognozy wskazują na dalszy dynamiczny wzrost.

Dla Totalizatora Sportowego priorytetowym działaniem jest jednoczesny rozwój kanału stacjonarnego oraz internetowego, w ramach budowy omnikanałowego modelu sprzedaży. Jeśli chodzi o produkty, Totalizator obserwuje rosnące zapotrzebowanie na gry szybkie: zarówno wśród europejskich, jak i polskich graczy. Stąd ogromny sukces nowego produktu Totalizatora z 2023 roku, jakim są Ekspres Losy. Innym ważnym trendem w branży jest grywalizacja rozrywki. Do tej pory była stosowana np. przy wyzwaniu Lotto Challenge, a teraz znalazła też zastosowanie w wewnętrznych procesach spółki, jak na przykład przyjmowanie na pokład nowych pracowników.

Wyzwaniem dla spółki jest na pewno walka z nielegalnymi operatorami i szarą strefą. W ciągu minionych pięciu lat jej udział na rynku gier spadł z 43 do 23 proc. W tym roku Totalizator będzie dalej powiększał swoją sieć salonów, inwestował w nowe technologie i młode polskie biznesy oraz coraz śmielej korzystał ze sztucznej inteligencji, dzięki której można zwiększyć bezpieczeństwo graczy w sieci oraz przygotować dla nich jeszcze bardziej spersonalizowaną rozrywkę.