Grad przedstawia "Białą księgę" ws. stoczni

Grad przedstawia "Białą księgę" ws. stoczni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. AF PAP Źródło:PAP
Parlament i instytucje do tego upoważnione muszą wyciągnąć wnioski z informacji zawartych w "Białej księdze" dotyczącej prywatyzacji stoczni i pociągnąć do odpowiedzialności winnych zaniedbań - mówił minister skarbu Aleksander Grad podczas konferencji prasowej.
[[mm_2]] W "Białej księdze" dotyczącej prywatyzacji polskich stoczni jest opis opieszałości, niekonsekwencji i polityki odraczania decyzji - powiedział na konferencji prasowej minister skarbu Aleksander Grad. Szef resortu skarbu podkreślił, że dokument ten ma być uzasadnieniem, "dlaczego do stoczni trzeba dołożyć", aby je uratować, nie uzyskując "ani złotówki do Skarbu Państwa z ich sprzedaży".

 

[[mm_1]]Poinformował, że "Biała księga" została przekazana do wszystkich klubów parlamentarnych oraz Najwyższej Izby Kontroli. "Parlament i instytucje do tego upoważnione muszą z niej wyciągnąć wnioski, (...) aby ci, którzy w sprawie stoczni popełnili zaniechanie, ewentualne przestępstwo, byli z tego tytułu pociągnięci do odpowiedzialności" - podkreślił minister.

Grad zarzucił poprzednim rządom, a zwłaszcza Jarosława Kaczyńskiego, odpowiedzialność "za doprowadzenie do obecnej, bardzo trudnej sytuacji polskich stoczni". Jego zdaniem, rząd J. Kaczyńskiego "nie wykorzystał prawa do wystąpienia do UE o objęcie stoczni środkami ochronnymi, dzięki czemu nie podlegałyby one, przez uzgodniony okres, ograniczeniom pomocy publicznej".

[[mm_4]] [[mm_5]]Grad zaprzeczył, jakoby jego resort wynajął agencję PR na wypadek upadłości stoczni. Dodał jednak, że "zagrożenie negatywnej decyzji Komisji Europejskiej oczywiście występuje".

Wyjaśnił, że jest konsensus między resortem skarbu a inwestorami w sprawie wielkości ich udziału własnego oraz pomocy publicznej, którą SP może przeznaczyć dla zakładów. Natomiast z przedstawicielami KE wynegocjował "elastyczne podejście" w tej kwestii. "To są bardzo poważne kwoty, one szokują. Jaka będzie decyzja Komisji Europejskiej, trudno jest mi przesądzić. Każdy scenariusz jest możliwy" - powiedział.

"W przypadku Stoczni Gdynia, nie wliczając dokapitalizowania - które zostało już zrealizowane - (pomoc publiczna - PAP) to setki milionów złotych. Jeśli chodzi o Szczecin, patrząc na nierentowność kontraktów i na straty na tych kontraktach, to są też kwoty liczone w setkach milionów" - powiedział.

Jego zdaniem, pomoc publiczna potrzebna do przeprowadzenia restrukturyzacji zakładów mogłaby pochodzić "z dokapitalizowania stoczni akcjami" lub z funduszu restrukturyzacji przedsiębiorców, który jest zasilany przychodami z prywatyzacji.

Poinformował, że zakłady w Szczecinie i Gdańsku posiadają nieruchomości, które nie będą służyły przyszłej produkcji stoczniowej. "Nieruchomości te są wycenione. Będą one mogły być sprzedane przez stocznie, jeżeli przychody będą wyższe od zakładanych; nadwyżką inwestorzy będą musieli się z nami podzielić" - wyjaśnił. Dodał, że po przyjęciu przez KE programu restrukturyzacji stoczni Gdańsk, znajdujące się w niej pochylnie mają również być sprzedane. "Przychody z tego typu sprzedaży mają finansować procesy restrukturyzacji i modernizacyjne stoczni" - powiedział. Grad zapowiedział, że będzie prosił o szybką decyzję KE w sprawie stoczni. "Z punktu widzenia samych zakładów taka decyzja musi zapaść szybko" - powiedział Grad.

W przypadku negatywnej decyzji KE, minister zapewnił, że będzie chciał dokończyć prywatyzację stoczni Gdynia i Szczecin. "Chcemy dokończyć proces prywatyzacji, ale w innych już uwarunkowaniach" - powiedział.

Szef resortu skarbu zwrócił również uwagę na straty, jakie poniosły stocznie w wyniku niekorzystnych kontraktów na budowę statków w ciągu ostatnich kilku lat. W Szczecinie strata ta wynosi 1 mld 300 mln zł, w Gdyni 1 mld 200 mln zł.

Grad powiedział również, że wznowił rozmowy z inwestorami, których reprezentuje Fortis Intertrust z Holandii. "Uważamy, że ten inwestor został źle potraktowany przez stronę polską. Te rozmowy zostały wznowione po to, żeby tę sprawę wyjaśnić i zapoznać się, czy ten inwestor jest w stanie, w tak krótkim czasie jeszcze coś w tym procesie zrobić"" - powiedział. "Termin do 12 września jest zbyt krótki, by ten inwestor był w stanie przygotować to wszystko, czego wymaga KE. Prowadzimy z inwestorem rozmowy, ale nie łudzimy się, że z tego wyniknie jakiś pożądany efekt przed 12 września" - dodał.

Grad zarzucił b. ministrowi skarbu Wojciechowi Jasińskiemu (PiS), że nie przyjął oferty złożonej przez Fortis na trzy stocznie.

"14 sierpnia tego roku w jednym z e-maili - które otrzymałem - dowiedziałem się, że ta instytucja w tamtym roku taką ofertę złożyła. To też pokazuje, w jaki sposób odbywa się przekazywanie władzy w Polsce. Przecież minister Jasiński powinien (...) przyjść 17 listopada do mnie i powiedzieć: panie ministrze Grad, w 2007 r. mieliśmy takich inwestorów, prowadziliśmy z nimi takie rozmowy i nie kontynuowaliśmy tych rozmów, może warto byłoby do tego wrócić" - powiedział.

"Z moich informacji wynika, że (...) jeden z wiceministrów, zastępców ministra Jasińskiego udawał się w tej sprawie wielokrotnie do samych inwestorów, wyjeżdżał za granicę.(...) Co więcej, z moich informacji wynika, że kancelaria prezydenta w dobrej wierze pośredniczyła i też były pozytywne oceny stamtąd płynące" - dodał.

Poinformował, że przełom w negocjacjach z inwestorami w ostatnich dniach doprowadził do powstania protokołu uzgodnień, czyli "najważniejszych, kluczowych spraw pomiędzy ISD a Skarbem Państwa oraz Mostostalem Chojnice, Ulsteinem i Korporacją Polskie Stocznie".

[[mm_3]]MSP kontynuuje negocjacje z ISD Polska na temat planów restrukturyzacji dla stoczni Gdynia i Gdańsk oraz z konsorcjum z Pomorza Mostostal Chojnice, które chce kupić stocznię Szczecin.

KE dała Polsce czas do 12 września na przygotowanie nowych planów restrukturyzacji stoczni. Minister skarbu Aleksander Grad ma nadzieję, że do 30 września uda się sprywatyzować zakład w Gdyni i Szczecinie; stocznia Gdańsk jest już sprywatyzowana.

ND, em, PAP