"Ta strata wynika zarazem z wyjątkowej niestabilności rynków finansowych w tym okresie, jak i ze złamania (przez podwładnych) instrukcji danych przez dyrekcję banku, jak i przeze mnie samego" - oświadczył Milhaud w komunikacie dla mediów. Dodał, że "bierze na siebie całą odpowiedzialność" za tę gigantyczną stratę i nie będzie się domagał żadnej odprawy.
Oprócz prezesa Caisse d'Epargne swoje odejście ogłosiło dwóch innych członków ścisłej dyrekcji banku. Wcześniej, tuż po odkryciu afery, ukarane zostały osoby bezpośrednio odpowiedzialne za nieudane operacje giełdowe: dyrektor finansowy oraz maklerzy.
W piątek kierownictwo grupy bankowej Caisse d'Epargne przyznało, że bank utracił około 600 milionów euro w wyniku ryzykownych operacji na giełdach w dniach światowego kryzysu, tj. począwszy od 6 października tego roku. Wiadomość ta wywołała oburzenie minister finansów Christine Lagarde, która zapowiedziała "sankcje" wobec Caisse d'Epargne. Prezydent Nicolas Sarkozy domagał się jeszcze w piątek, by odpowiedzialni za tę aferę "wyciągnęli z niej konsekwencje".
Jak zapewnia kierownictwo "Wiewiórki", "biorąc pod uwagę kapitał własny banku - ponad 20 miliardów euro - i jego dużą płynność, ta strata nie narusza finansowej solidności grupy i nie ma żadnych konsekwencji dla jej klientów".
Caisse d'Epargne zapowiedziała 8 października fuzję z Banque Populaire, co ma pozwolić obu instytucjom na stworzenie drugiego francuskiego banku pod względem łącznej sumy przechowywanych wkładów.
pap, em