"Jeżeli mówi się o zobowiązaniach strategicznych, a jednocześnie podaje się rozwiązania kosmetyczne, to budzi niepokój to, że jest to przygotowane niechlujnie i z nieodpowiednią definicją problemu" - powiedział na konferencji prasowej Siwiec.
Premier Donald Tusk poinformował, że rząd przygotował "plan stabilności i rozwoju", który opiewa na kwotę 91 miliardów 300 milionów złotych.
Siwiec pytał, skąd wezmą się pieniądze na ten projekt, a także jaki będzie wpływ kryzysu na strukturę zatrudnienia w naszym kraju. "W jaki sposób rząd zamierza chronić miejsca pracy, w jaki sposób rząd zamierza chronić tych, którzy będą najbardziej narażeni na pierwsze ruchy pracodawców mianowicie ograniczenie zatrudnienia" - wyliczał swoje wątpliwości.
Zdaniem polityka, rezerwa solidarności społecznej, której utworzenie zapowiedział Tusk jest zbyt mała. Jak ocenił, kwota miliarda złotych (tyle ma wynieść rezerwa) jest daleko niewystarczająca.
Siwiec domagał się też odpowiedzi w jaki sposób rząd chce pomagać osobom, które planują zakup pierwszego mieszkania. Podkreślał, że uzyskanie kredytu hipotecznego graniczy z cudem. Pytał również, czy rząd zamierza organizować roboty publiczne.
Polityk zarzucał Tuskowi, że nie powiedział nic na temat współpracy z międzynarodowymi instytucjami finansowymi. "Nic o międzynarodowym funduszu walutowym, niewiele tak na prawdę w jaki sposób pieniądze europejskie mają złagodzić skutki tego kryzysu" - mówił. Zwrócił uwagę na problemy z absorpcją funduszy unijnych.
Siwiec podkreślił, że jeśli chcemy przyjmować pieniądze europejskie w większym wymiarze to rząd powinien pomagać samorządom w uzyskiwaniu kredytów na wkład własny w inwestycje.
"To jest dobry ruch, ale bardzo skromny, który daje nadzieję, przekonanie, że skoro rząd dostrzega problem to będzie umiał reagować" - podsumowywał antykryzysowy plan rządu Siwiec.
ND, PAP