W marcu tego roku ujawniono, że kierownictwo Niemieckiej Kolei przez wiele lat systematycznie kontrolowało korespondencję elektroniczną zatrudnionych. Dziennie sprawdzano nawet 145 tysięcy e-maili. Oficjalnym powodem akcji miała być walka z korupcją. Kontrolowano jednak także kontakty pracowników z politykami i dziennikarzami, co służyło wykryciu osób przekazujących na zewnątrz niekorzystne dla koncernu informacje. W wyniku skandalu związanego z ujawnieniem tej informacji ze stanowiska musiał ustąpić wieloletni prezes Deutsche Bahn Hartmut Mehdorn.
Ta afera, a także wcześniejsze skandale związane z inwigilacją pracowników niemieckiego Telekomu oraz sieci supermarketów Lidla, skłoniły przyszłych niemieckich koalicjantów: chadecję i liberalną FDP, do podjęcia zobowiązań dotyczących poprawy przepisów o ochronie danych pracowników.
PAP, arb