Czy Dorn się wstydzi?

Czy Dorn się wstydzi?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ach, ten hazard. Od pewnego czasu ma się wrażenie, że jest to najważniejszy problem państwa polskiego. Podniecają się nim politycy nakręcani przez media i media nakręcane przez polityków. Sprzężenie zwrotne. Mechanizm doskonały. Jego częścią jest nawet czołowy intelektualista polskiej sceny politycznej, Ludwik Dorn. Czy jego propozycja, by całkowicie zdelegalizować jednorękich bandytów, to już szczyt spirali głupoty?
Dorn twierdzi, że maszyny o niskich wygranych uzależniają rzesze młodych Polaków i właśnie dlatego należy je zdelegalizować. Argument Dorna jest wytarty i charakterystyczny wszystkim totalitarnym mentalnościom, które chcą prawnie zakazywać tego, co same uważają za złe. Politycy są ostatnimi, od których można by wymagać logiki i konsekwencji, ale spróbujmy te prehistoryczne pojęcia zastosować do rozumowania Dorna.

Zestaw do gry w pokera (karty plus żetony) można kupić w Internecie za 40 zł. Jest dostępny dla wszystkich. I tak mały dwunastoletni Jaś zwiedziony niską ceną i grą kojarzoną z twardzielami z Las Vegas (widział ich w oglądanych w tajemnicy przed mamą hollywoodzkich filmach) kupuje zestawik i zaczyna grywać z kolegami w czasie międzylekcyjnych przerw. Najpierw rzecz wygląda niegroźnie, stawką są żetony, rzecz jasna. Potem jednak, gdy Jaś kończy lat piętnaście, zasady ulegają zmianie: chłopcy grają już o małe stawki. Wejście: 5 złotych. Stawki konsekwentnie rosną, a Jaś staje się Janem, studiuje, znajduje dobra pracę. Poker jednak odgrywa coraz ważniejszą rolę w jego napiętym i nerwowym życiu. Jan uzależnia się, chodzi grywać do kasyna i mafijnych spelun, gdzie zbierają się najgorsze bezlitosne szumowiny, grające znaczonymi kartami. Jan stawia cały swój majątek, gdy nie ma już gotówki, rzuca na stół klucze od samochodu i obrączkę. Stacza się. Koniec jest brutalny: żona wyrzuca go z domu. Wita go ulica i Dworzec Centralny. A wszystko przez mały tani wyprodukowany gdzieś w Chinach i kupiony na Allegro zestaw do gry w pokera.

Argumentacja Dorna stosuje się także do tego przypadku. Wynika z tego, że należałoby zakazać także sprzedaży zestawów pokerowych i w ogóle gry w pokera. Czy to nie absurd?

I jeszcze jedno, państwo prze lata czerpało ogromne zyski z hazardu. Także wtedy, gdy Ludwik Dorn był ministrem pisowskiego rządu. Czy nie czuje się z tego powodu przynajmniej odrobinę zawstydzony? Przecież, część jego pensji była wypłacana wprost z kieszeni tych uzależnionych młodych Polaków!