Gwarancji nie było
Pytany o sytuację stoczniowców, Grad przypomniał, że rząd wydał pół miliarda złotych na odprawy i szkolenia dla stoczniowców. - Myśmy wspólnie się umówili ze stroną społeczną, ze związkami, że będziemy robili wszystko, by znaleźć inwestora, który będzie chciał budować statki. Ale to nie były gwarancje - powiedział. Jego zdaniem, "zdrowy rozsądek" nakazywał, by stoczniowcy korzystali z ofert pracy, które w tym czasie otrzymywali.
Miejsca pracy? Zobaczymy
- Jest szansa, że ci którzy wpłacili wadium i będą licytowali za dwa tygodnie ten majątek, że będą tam tworzyli miejsca pracy - powiedział Grad. Dodał, jednak, że na razie jest za wcześnie by o tym mówić. - Nauczony tym, co było w maju, kiedy wydawało nam się, że jeżeli ktoś wpłacił wadium, wylicytował, podpisał umowy wstępne, że już będzie to realizował. Okazało się, że życie przynosi inne rozwiązania. Ministerstwo czeka niecierpliwie do tych przetargów. Zobaczymy, co ci inwestorzy, którzy wylicytują, będą chcieli tam robić - powiedział minister skarbu.
Ośmiu chętnych
W środę zarządca kompensacji Roman Nojszewski z firmy Bud Bank Leasing, odpowiadającej za podział, wycenę i sprzedaż majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, poinformował, że wadia uprawniające do udziału w przetargach na części majątku stoczni Gdynia wpłaciło pięć firm, a trzy - na aktywa szczecińskiego zakładu. Majątek stoczni Gdynia wystawiono łącznie do 18 przetargów - inwestorzy zgłosili się do 7 licytacji. W przypadku stoczni Szczecin chętni zgłosili się do 4 przetargów spośród 13 planowanych.
TVP, PAP, arb