USA są gotowe, by na światowym szczycie w grudniu w Kopenhadze przedstawić swe działania w zakresie redukcji emisji CO2 - poinformował pragnący zachować anonimowość przedstawiciel administracji prezydenta Baracka Obamy. Jest on zdania, że na szczycie zarówno kraje rozwinięte, jak i rozwijające się powinny zaproponować rozwiązania prowadzące do globalnego porozumienia w sprawie emisji dwutlenku węgla. Stany Zjednoczone obok Chin emitują największą ilość gazów cieplarnianych na świecie.
Na razie nie wiadomo, czy prezydent Obama będzie obecny na szczycie, który odbędzie się w dniach 7-18 grudnia w stolicy Danii. Decyzja w tej sprawie ma zapaść w najbliższych dniach. Obama będzie w Europie, bo 10 grudnia w Oslo odbierze Pokojową Nagrodę Nobla. Obama jest pod znaczną presją europejskich partnerów, którzy oczekują, że USA będą przykładem kraju "angażującego się w walkę z ociepleniem klimatu".
Według światowych mediów szanse na to, by szczyt w Kopenhadze zakończył się zobowiązaniem USA i Chin do znaczącej redukcji emisji CO2 są jednak niewielkie. Jeszcze niedawno planowano, że już w Kopenhadze zapadnie światowe, wiążące porozumienie o redukcji emisji CO2, które zastąpi wygasający z końcem 2012 r. protokół z Kioto. Jednak na trzy tygodnie przed tą konferencją Komisja Europejska przyznała, że nie ma szans na zawarcie na tym forum ambitnego, wiążącego prawnie porozumienia w sprawie walki ze zmianami klimatycznymi na świecie, gdyż - zdaniem KE - szczegóły mają zostać uzgodnione dopiero później.
PAP, arb