Promocja bez odwrotu
Urząd sprawdził oferty "bilet weekendowy", "bilet podróżnika", "wcześniej i taniej" oraz regulamin przewozu osób i internetowej sprzedaży biletów PKP Intercity. Jak podano, "bilet weekendowy" i "bilet podróżnika", obowiązywały np. od godz. 19 w piątek do godz. 6 w poniedziałek i w tym czasie dawały prawo do nieograniczonej liczby przejazdów. Oferta "wcześniej i taniej" dotyczyła sprzedaży internetowej i obowiązywała przy przejazdach w jedną stronę na odległość powyżej 50 km pociągiem ekspresowym lub intercity. Zgodnie z prawem, pasażer może zmienić termin odjazdu, miejscowość przeznaczenia oraz klasę pociągu nawet tuż przed podróżą - dopóki nie zajmie miejsca w pociągu. Może także oddać bilet i żądać zwrotu pieniędzy. Jednak, jak ustalił Urząd, przewoźnik skracał przysługujący podróżnemu termin na odstąpienie od umowy. Osoba, która skorzystała z oferty promocyjnej i kupiła np. bilet weekendowy mogła go oddać tylko przed rozpoczęciem terminu ważności biletu, a bilet kupiony przez internet najpóźniej na dwie godziny przed odjazdem.
PKP: winne jest złe prawo
Rzecznik PKP Intercity Paweł Ney powiedział, że Urząd zakwestionował tylko oferty promocyjne, które podlegają innym zasadom niż zwykłe bilety. - Przewoźnicy lotniczy oferują promocyjne bilety na takich samych zasadach, czyli można kupić bilet po bardzo atrakcyjnej cenie, ale możliwość jego zwrotu jest ograniczona. I do tego wszyscy się przyzwyczaili. Natomiast jeśli chodzi o kolej, to warunki przewozu określa ustawa z 1984 r. która nie przystaje do dzisiejszych warunków. Wtedy w ogóle nie było żadnych promocji, tylko jedna sztywna taryfa. Teraz warunki rynkowe są inne i dlatego będziemy się odwoływać od decyzji UOKiK - powiedział.
"Na razie trudno nam odnieść się do konkretnych zarzutów Urzędu, ponieważ jeszcze nie otrzymaliśmy uzasadnienia decyzji" - dodał. W pierwszym półroczu 2009 r. PKP Intercity zanotowało 13 mln zł zysku netto. Rzecznik podkreślił, że nałożona przez Urząd kara byłaby bardzo dla spółki odczuwalna.
PAP, arb