- Węgry potrzebują euro tak szybko, jak się da - oświadczył Bajnai, który został premierem w 2009 roku na rok i nie kandyduje w kwietniowych wyborach parlamentarnych. Zapytany o możliwy termin przyjęcia przez Węgry euro, premier odparł, że dojdzie do tego "prawdopodobnie w ciągu najbliższych czterech lat". Aby to jednak nastąpiło, "niezależnie od tego, kto wygra, rząd powinien kontynuować reformy gospodarcze", aby wyjść z kryzysu.
W grudniu 2008 roku Węgry otrzymały pakiet pomocowy wysokości 20 mld dolarów od takich instytucji jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy i Komisja Europejska. W zamian za to Budapeszt zobowiązał się do drakońskich oszczędności, aby ograniczyć deficyt budżetowy, który w 2006 roku wyniósł ponad 9 proc. PKB.
Bajnai dodał, że "najważniejszym tematem polityki węgierskiej na najbliższych 15-20 lat" pozostaje integracja Romów. Romowie stanowią 6 proc. ludności Węgier i zdaniem premiera ich liczba będzie rosnąć. - Jeśli nie powiedzie się ich integracja, Węgry nie będą mogły osiągnąć długoterminowego rozwoju - oświadczył Bajnai.
Według opublikowanego w czwartek sondażu instytutu Tarki rządząca Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP) zdecydowanie przegra z opozycyjnym prawicowym Fideszem w wyborach parlamentarnych. Poparcie dla MSZP zadeklarowało 12 proc. ankietowanych, podczas gdy na Fidesz chce głosować 35 proc. respondentów. Trzecia partią, która ma szanse na wejście do parlamentu jest skrajnie prawicowy Jobbik (6 proc.). Sondaż przeprowadzono w dniach 8-18 stycznia na próbie 1000 osób.PAP, arb