Jednocześnie KE wszczęła postępowanie przeciwko pogrążonej w tarapatach finansowych Grecji za przekazywanie do Brukseli nieprawdziwych danych o sytuacji makroekonomicznej państwa.
Unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia powiedział, że greckie plany zakładające przede wszystkim surowe cięcia w wydatkach publicznych, są "ambitne, ale do zrealizowania". Zapewnił, że bacznie przyglądając się czy Grecja podejmuje kroki niezbędne do zrównoważenia finansów publicznych, KE chce jej pomóc, stojąc jednocześnie na straży wizerunku i zaufania do euro.
"Pomoc to nie tylko przyklaskiwanie, ale także wdrożenie instrumentu nadzoru realizowania programu" - powiedział. Na tym właśnie, czyli egzekwowaniu dyscypliny finansowej przewidzianej w unijnym Pakcie Stabilności i Wzrostu, polega - zdaniem Almunii - unijna solidarność. KE będzie mogła nakazać Grecji nowe środki, kiedy tylko kraj zboczy ze ścieżki reform.
"Po raz pierwszy zdarza się, że wdrażamy system nadzoru tak całościowy i niemal permanentny, ale z uwagi na okoliczności taka jest konieczność" - powiedział komisarz. "Jeśli będą podejmowane konieczne decyzje, rynki finansowe zareagują pozytywnie, a jeśli nie będzie decyzji, to rynku będą wywierały dodatkową presję" - zachęcał.
KE zatwierdziła ogłoszone wcześniej inicjatywy - w tym zapowiedziane we wtorek przez premiera George Papandreu podwyżkę podatków na paliwa i dalsze cięcia w wynagrodzeniach w sektorze publicznym. Ale domaga się od Grecji ujawnienia dalszych szczegółów zapowiedzianych środków fiskalnych, a także przedstawienia kalendarza ich wdrażania w najbliższych tygodniach. Grecja będzie musiała składać regularne raporty z postępu prac - pierwszy już 16 marca, kolejny w maju, a potem co trzy miesiące.
Mechanizm nadzoru greckich finansów publicznych jest tak surowy i szczegółowy jak nigdy dotąd w Unii Europejskiej, bowiem kłopoty Grecji są największym wyzwaniem stojącym przed strefą euro od jej powstania w 1999 roku. Deficyt i coraz trudniejszy do sfinansowania, na skutek negatywnych ocen agencji ratingowych, dług publiczny (w tym roku ma sięgnąć 120 proc. PKB) narażają na szwank stabilność wspólnej waluty 16 krajów.
Almunia uspokajał, że strefie euro nic nie zagraża. "Jestem całkowicie przekonany, że Unia Europejska i strefa euro mają wystarczające instrumenty, by sobie poradzić z tym problemem i go rozwiązać" - powiedział, odrzucając spekulacje o konieczności bezpośredniej pomocy finansowej dla Grecji.
Na rok 2010 grecki, socjalistyczny rząd zapowiada ograniczenie deficytu do 8,7 proc. PKB m.in. dzięki większym wpływom z podatków, ograniczeniu wydatków socjalnych oraz zamrożeniu płac i rekrutacji w administracji publicznej. KE domaga się dalszych oszczędności w sektorze publicznym, reform systemu emerytalnego i publicznej służby zdrowia, rynku pracy itd. Papandreu wezwał Greków, by wspólnie stawili czoła największemu kryzysowi od dziesięcioleci. Drastyczne reformy napotykają jednak opór społeczeństwa. Związki zawodowe wezwały już do jednodniowego strajku przeciwko nadmiernym cięciom.
Odnośnie statystyk, KE uznała, że Grecja nie dopełniła obowiązku "komunikowania wiarygodnych statystyk budżetowych", zaskakując pod koniec zeszłego roku KE, strefę euro i rynki finansowe informacjami o rzeczywistej skali kryzysu. Rząd nagle podwyższył prognozy deficytu finansów publicznych z 3,7 do 12,5 proc. M.in. z dnia na dzień okazało się, że wydatki na publiczną służbę zdrowia były o 2,7 mld euro większe niż podawano wcześniej. Gwałtowne rewizje statystyk mocno podważyły zaufanie do Grecji, która już wcześniej była oskarżana o manipulowanie danymi o deficycie i długu, by wejść do strefy euro w 1999 r.
Grecja zobowiązała się, że naprawi system zbierania, przetwarzania i przekazywania danych i że będą one w pełni niezależne i obiektywne.
PAP, mm